Nie należymy do narodów rozśpiewanych, ale w teatrze trudno dziś znaleźć spektakl bez choćby jednej piosenki. Przybywa też dobrych rodzimych musicali.
Za reżyserię „1989”, musicalu, który być może zbudował pozytywny mit, a na pewno dał nadzieję.
Czy „1989”, rapowany musical o Solidarności, odbuduje pozytywny mit pokojowej rewolucji? Odda sprawiedliwość bohaterom? Odkłamie dzisiejszą politykę historyczną? Młodzi twórcy podjęli się niezwykłego eksperymentu.
W nowy sezon teatr wkracza z przerażeniem łagodzonym przez zaklinanie rzeczywistości, wyparcie i tradycyjnie umierającą jako ostatnia nadzieję. Najbliższe premiery oddają ten chyba specyficznie polski miks emocji.
Musical „Lazarus” – ostatnie, obok płyty „Blackstar”, dzieło Davida Bowiego – można od 26 września oglądać we wrocławskim Teatrze Capitol. Reżyser Jan Klata uważa, że pandemia i polityka nadają mu nowy kontekst.
Ikona peerelowskiej popkultury wraca jako bohater spektaklu „Kapitan Żbik i żółty saturator”. Co takiego fascynuje nas dziś w propagandowych komiksach sprzed półwiecza?
„Koty” Tima Hoopera są popisem scenograficznej inwencji i przede wszystkim choreograficznej precyzji, boleśnie przypominających, że to opowieść o niczym.
Musicalowym hitem Ameryki ostatnich lat jest „Hamilton” o ojcu założycielu Stanów Zjednoczonych. Twórcy Pożaru w Burdelu odpowiadają „Bemem! Musicalem o patriotach i renegatach”.
Nędznicy znów okazali się bogaci.
Na deskach największych teatrów muzycznych w kraju wkrótce premiery dwóch polskich produkcji musicalowych: „Wiedźmina” i „Pilotów”. Tematyka różna, ale widowiskowość i poziom trudności podobne.