Pisali o niej: królowa TikToka. Właśnie zadebiutowała na Broadwayu. Kim jest Charli D’Amelio?
Tancerze musicalu „& Juliet” pojawiają się na scenie kilka minut przed godz. 13, gdy publiczność w teatrze Sondheima na Broadwayu wciąż zajmuje miejsca. Przestawiają scenografię, poprawiają kolorowe kostiumy łączące styl epoki szekspirowskiej ze współczesną modą rodem z Bronksu, potem rozciągają się, żartują między sobą lub zagadują widzów w pierwszych rzędach. Wygląda to jak spontaniczna rozgrzewka.
Nieskoordynowane działania płynnie przekształcają się w choreografię, a kulminacją tej zmiany jest wejście na scenę brunetki w pomarańczowych bufiastych spodniach i zielonym siateczkowym topie. Dziewczyna wykonuje krótkie solo – dynamiczny, nowoczesny taniec do remiksu Britney Spears. W jej ruchach i zachowaniu jest coś tak efektownego i magnetycznego, że w przerwie od razu sprawdzasz, kim jest dziewczyna, która z takim przytupem rozpoczęła przedstawienie.
To Charli D’Amelio. Dla tej części publiczności, która regularnie śledzi trendy w mediach społecznościowych lub historie celebrytów, to ta Charli D’Amelio, która z jeszcze większym przytupem podbiła TikToka.
Czytaj też: Kim są ci ludzie? Nikt nie pytał, więc chętnie odpowiem
„Spokojnie, ja też tego nie ogarniam”
Pierwszy filmik na tiktokowym profilu D’Amelio pochodzi z 30 maja 2019 r. W nagraniu Charli wraz z koleżanką poruszają ustami do dialogu „One of Three Hoes”, który był akurat trendem i pojawił się na profilach wielu użytkowników w ich własnej wersji (tzw. lip-sync). Nagranie obejrzeli głównie znajomi dziewczyn i trochę postronnych osób. 15-letnia tiktokerka dość szybko zaczęła jednak publikować nagrania, na których wykonuje krótkie układy taneczne. Tworzyła je zazwyczaj w swoim pokoju, w rodzinnym domu w sennym Norwalk w stanie Connecticut. W lipcu 2019 r. stworzyła duet z Move with Joy, która przygotowała prostą choreografię do powtórzenia w domu. Popularność D’Amelio eksplodowała.
Dwa miesiące później jej profil śledziło już 100 tys. osób. Do końca roku licznik obserwujących przekroczył 10 mln, a na wiosnę 2020 – 50 mln. Pod koniec 2020, niedługo po rocznicy pierwszego miliona, Charli przeszła do historii jako pierwsza tiktokerka, która przebiła magiczną barierę 100 mln fanów. Obecnie jej profil śledzi prawie 156 mln użytkowników, co daje jej drugie miejsce na platformie za Khabym Lamem. W rankingu „lajków” zostawia go daleko w tyle – 2,5 mld reakcji na posty Khabiego wygląda skromnie przy jej prawie 12 mld.
„New York Times” nazwał ją królową, „The Washington Post” napisał o władczyni, a „The New Yorker” o twarzy TikToka. Główne media nie tylko w USA pisały o sensacji, zjawisku lub fenomenie, a czołowi komentatorzy, analitycy i znawcy social mediów próbowali go wyjaśnić. Zwracano uwagę, że Charli trafiła w moment, gdy TikTok zdobywał wśród amerykańskiej młodzieży ogromną popularność. W przeciwieństwie do D’Amelio większość z nich była wtedy odbiorcami, a nie twórcami treści, co automatycznie promowało tych drugich. Dodatkowo filmiki o tematyce tanecznej, które dzisiaj są jednym ze znaków rozpoznawczych platformy, dopiero raczkowały. Większość twórców publikowało wspomniane lip-synci lub ich parodie. W krótkich nagraniach układów tańczonych do trendującej muzyki, których Charli D’Amelio była pionierką, drzemał ogromny wiralowy potencjał. Zwłaszcza w czasie pandemicznego lockdownu, który rozpoczął się właśnie wtedy, gdy nastolatka zaczęła gromadzić rzeszę fanów. „Reszta to algorytmy”, podkreślał Marc Faddoul, badacz sztucznej inteligencji z Berkeley. „Charli D’Amelio to mediana TikToka zarówno pod kątem demograficznym, jak i treściowym. Dzięki temu jest bardzo bezpieczną rekomendacją dla innych użytkowników, generującą zaangażowanie nawet tych, którzy nie zdradzają zbyt wielu swoich preferencji. Doskonale uosabia przy tym strategię marki, w myśl której na TikToku każdy może być sławny”.
Nawet jeśli nie każdy tę sławę zrozumie. Wraz z szalonym wzrostem popularności D’Amelio otrzymywała proporcjonalnie dużo wiadomości i komentarzy od osób, które chciały ją zdyskredytować. Na powtarzające się zarzuty, że nie zasługuje na to całe zamieszenie wokół niej, postanowiła wreszcie odpowiedzieć zbiorczo w opisie swojego profilu: „Spokojnie, ja też tego nie ogarniam”.
Czytaj też: Depresja influencera. „Dla mnie to się źle skończyło. Ludzie dla zasięgów zrobią wszystko”
Naturalna, czyli jaka?
Rozprawy na temat przyczyn jej popularności kończą się zazwyczaj identyczną puentą: Charli podbija serca użytkowników TikToka swoją naturalnością.
W tańcu przejawem tej naturalności jest styl, który można nazwać „casualowym” – mimo że D’Amelio od trzeciego roku życia uczyła się tańca i brała udział w zawodach, na filmikach nie ma przesadnej perfekcji. Porusza się w prosty sposób, bez wysiłku, czasem jakby od niechcenia i nieco spóźniona względem muzyki, a sam układ ogranicza się do kilku tricków. W mimice przeplatają się spontaniczne uśmiechy, grymasy lub głupkowate miny, które nadają całości humorystycznej nuty, ale przede wszystkim lekkości. Oglądasz i czujesz, że Charli zachęca cię, żeby spróbować je powtórzyć, nawet – a może zwłaszcza – jeśli jesteś tanecznym beztalenciem. „Nigdy nie publikuję czegoś, co mogłoby sprawić, że ktoś poczuje się gorszy ode mnie”, przyznała D’Amelio w książce opublikowanej pod koniec 2020 r. „Nigdy też nie planuję, co zatańczę na kolejnym filmiku. To może być cokolwiek, byle pasowało do mojego nastroju w danym momencie”.
Naturalność w stylu jej ubioru to przywiązanie do tego, w czym czuje się najbardziej komfortowo. Mimo że w ciągu ostatnich kilku lat wielokrotnie współpracowała z najsłynniejszymi domami mody, tiktoki wciąż nagrywa w przydużych bluzach z kapturem, w których wygląda jeszcze drobniej niż w rzeczywistości, albo w ulubionych topach. Jej naturalność na co dzień polega chociażby na niezmiennej ochocie na zjedzenie nuggetsów z kurczaka, co w połączeniu z jej naturalną szczerością kosztowało ją w pewnym momencie milion fanów.
Czytaj też: Budda aresztowany, MrBeast pozwany. Czy to koniec „charytatywnych” influencerów?
D’Amelio Show
W listopadzie 2020 r. Charli z rodziną – starszą siostrą Dixi i rodzicami – usiadła do kolacji. Relacja z wydarzenia pojawiła się na oficjalnym kanale rodziny D’Amelio na YouTubie. Słynny szef kuchni Aaron May przygotował dla nich paellę z owocami morza. Gdy siostry D’Amelio dowiedziały się, że są w niej ślimaki, Dixi zwymiotowała, a Charli poprosiła szefa o ugotowanie nuggetsów z kurczaka. Internet też się zagotował i nazwał dziewczyny niewdzięcznymi. Z konta Charli na TikToku błyskawicznie ubyło milion obserwujących. Nie sposób rozstrzygnąć, czy zachowanie Charli było dla internautów aż tak bezczelne i bulwersujące (przecież na pytanie o ulubioną potrawę zawsze odpowiadała: nuggetsy), czy po prostu wreszcie dostali pretekst, aby uderzyć w rodzinę D’Amelio.
Wraz z eksplozją popularności Charli na scenę weszli także pozostali członkowie rodziny, najpierw gościnnie w jej nagraniach, a następnie solo. Ich konta na TikToku zaczęły puchnąć, swoich profili doczekało się nawet kilka czworonogów. Szybko doszły współprace z markami, własne projekty oraz wspólny biznes odzieżowo-kosmetyczny pod zbiorczym parasolem D’Amelio Brands, aż wreszcie trzy sezony emitowanego na platformie Hulu The D’Amelio Show. Wszystkie działania przyniosły im nie tylko gigantyczną sławę na poziomie Kardashianów, ale i wielkie pieniądze. Przede wszystkim samej Charli, która w 2024 r. znalazła się na czwartym miejscu listy najbardziej dochodowych twórców internetowych „Forbesa”, z rocznymi zarobkami na poziomie 23,5 mln dol.
Cena też była ogromna. Charli dzielnie, ale nie zawsze dobrze znosiła sytuacje, gdy jedno słowo potrafiło sprowokować lawinę hejtu, a reality show było jak spacer po linie. O ile w premierowym sezonie wystarczało to, że dała się widzom bliżej poznać, o tyle w kolejnych fani oczekiwali coraz więcej pikanterii. W trzecim sezonie pojawiły się dramaty miłosne, rodzinne i zdrowotne. Czwartego już nie będzie. W lakonicznym komunikacie wyjaśniono, że D’Ameliowie chcieli się skupić na rodzinnych przedsięwzięciach. Charli nie wypowiedziała się oficjalnie na temat przyczyn zakończenia programu. Wskazówką mogą być jej słowa z finałowego odcinka: „Odnajduję siebie na nowo i wracam do osoby, którą byłam, zanim to wszystko się zaczęło”.
Czytaj też: Czy TikTok zabiera nam dzieci i ogłupia? Co robi, że tak wciąga? Rodzicu, zajrzyj do środka
Miejsce w tanecznej elicie
Zanim to wszystko się zaczęło, Charli spędzała w studiu tańca nawet 48 godzin, trenując siedem dni w tygodniu. „Zawsze chciałam być przede wszystkim tancerką, a nie influencerką”, podkreślała wiele razy. „Kocham taniec, to forma komunikacji, której używam, gdy brakuje mi słów”. Tiktokowa kariera w pewnym sensie ograbiła ją z tego, na co ciężko zapracowała. Tysiące razy przeczytała, że porzuciła profesjonalny taniec i zaczęła nagrywać tiktoki, bo kiepska z niej artystka, choć w rzeczywistości nigdy nie przestała trenować.
Niewiele pomógł występ w zespole jej idolki J. Lo na Super Bowl w 2020 r. ani nawet wygrana w amerykańskiej edycji „Tańca z gwiazdami” dwa lata później. W show wystąpiła u boku zawodowego tancerza Marka Ballasa, który przynajmniej oficjalnie był w ich duecie tą profesjonalną połówką.
Żeby wystąpić na zarezerwowanych dla elity artystów deskach Broadwayu, nie wystarczy jednak rozgłos. Ba, nie wystarcza samo bycie znakomitym aktorem, doskonałe tańczenie lub śpiewanie – tutaj trzeba to wszystko robić jednocześnie przez prawie trzy godziny, nawet jeśli jesteś, jak D’Amelio, członkiem zespołu, a nie pierwszoplanową postacią. „Marzyłam o Broadwayu, odkąd jako kilkulatka zobaczyłam na żywo musical »Wicked«, ale przez długi czas wydawał mi się nieosiągalny” – wspominała wzruszona tuż przed debiutem pod koniec października 2024 r. Ale każdy, kto zobaczy Charli na żywo, przekona się, że pasuje tu jak ulał zarówno pod kątem talentu, jak i osobowości. Musical „& Juliet” opowiada alternatywną historię Julii, która po śmierci Romeo nie umiera tragicznie, ale na przekór tradycji i oczekiwaniom postanawia żyć na swoich zasadach i szukać własnej drogi do szczęścia. Choć rozpoczynający przedstawienie taniec D’Amelio długością przypomina jej tiktokowe nagrania, a 20-latka jak zawsze tańczy całą sobą, technicznie jej występ to czysta sztuka. Jest przy tym pewna siebie i pełna radości, jakby od zawsze tu należała.
Czy to wystarczy, żeby uciszyć krytyków? Pewnie nie. Ale gdy już swoją energią dosłownie rozsadzi scenę i buńczucznym gestem strzepnie niewidzialny kurz z ramienia, zasłużenie zbierze burzę oklasków od publiczności, której część być może nie wie, kim jest Charli D’Amelio ani czym jest TikTok. A po występie nagra w swoim pokoju nowy filmik dla milionów obserwujących i tysięcy nowych fanów, którzy polubili jej profil, gdy dawała popis na najsłynniejszej scenie teatralnej świata.