Recenzja spektaklu: „W maju się nie umiera. Historia Barbary Sadowskiej”, reż. Anna Gryszkówna
Przepiórska jest w tej roli bezkompromisowa, taka jak w życiu była jej bohaterka.
Przepiórska jest w tej roli bezkompromisowa, taka jak w życiu była jej bohaterka.
Na koniec sezonu Teatr Powszechny przygotował spektakl trafiający w czułe miejsce, niezwykle szczery i genialnie zagrany.
„Szkoła holenderska” kojarzy nam się z malarstwem, ale tym razem chodzi o taniec. Konkretnie: o klasyków XX-wiecznego baletu z Niderlandów, którzy i nam w Polsce są znani – przede wszystkim nestor Het Nationale Ballet, Hans van Manen, który pokazał w latach 80. w Warszawie parę swoich dzieł.
Twórcom udaje się oddać – dzisiejszą – atmosferę niepewności i zmian. I choćby dlatego spektakl Talarczyka zobaczyć warto.
W centrum tej historii stoją kobiety i przemoc dotykająca całą społeczność.
Spektakl Jarosława Murawskiego i Marcina Libera nie jest długi, a jednak zmieściło się w nim kilka opowieści. Niestety żadna z nich nie wybrzmiewa do końca, a twórcy gubią się w intencjach.
Zrealizowany bez udziwnień, lecz jeśli dla gier słownych język polski jest środowiskiem idealnym, to dla piosenkowego rytmu bywa brutalny i pełen zasadzek.
Sześciu mężczyzn w bardziej lub mniej średnim wieku, klienci metaforycznego basenu pełnego męskich łez i potu oraz tajemniczy ratownik.
Dekoracje abstrakcyjne, dużo tańca, a przede wszystkim znakomity śpiew.
Sufin jak zwykle wspaniale bawi (się) językiem, tym razem ze szczególnym naciskiem na żargon psychoterapeutyczny, i zręcznie przeplata humor z liryką i melancholią.
Całość jest nie do końca spójna, za to znakomita jest strona muzyczna spektaklu pod batutą Pierre’a Dumoussauda.
Ewelina Marciniak tworzy spektakle z rozmachem, ostatnio zresztą częściej w krajach niemieckojęzycznych niż w Polsce, i wiele z nich to realizacje dzieł autorów, którzy także rozmach cenili.
Klasyczna opowieść o miłości.
Na pustej scenie, przy pomocy świetnie wykorzystanych rzutników, ekranów i mikrofonów przedstawiana i od razu komentowana jest droga ideowa Cezarego Baryki.
Eksperymenty, także teatralne, są obarczone wysokim ryzykiem porażki, i tym razem niestety nie wyszło.
Pakuła swoją książką i spektaklem walczy o prawo do eutanazji w Polsce, albo przynajmniej o rozpoczęcie poważnej dyskusji na ten temat.
Łukasz Twarkowski jest twórcą rozbuchanych, multimedialnych widowisk, które od kilku lat z wielkim sukcesem realizuje głównie w Litwie i Łotwie.
Rzadko wystawia się tę operę w Polsce, a pięć przedstawień w TWON zawdzięczamy dyrektorowi nowojorskiej Metropolitan Opera Peterowi Gelbowi, który postanowił, że trzecim spektaklem wyreżyserowanym tam przez szefa artystycznego warszawskiej sceny będzie właśnie to dzieło Verdiego ze środkowego okresu twórczości.
Krystyna Janda skończyła 70 lat. Z tej okazji napisała, wyreżyserowała i odegrała kolejny mistrzowski monodram w swojej karierze.
Krakowski Słowak nie zwalnia tempa.
Rapowany musical o ostatniej dekadzie PRL, taniec wokół umierającego papieża Polaka, spektakle mocne, bo prawdziwe. Autorskie podsumowanie 2022 roku w teatrze.
Całość ujęta jest w nawias teatru w teatrze, a właściwie teatru w galerii, doświadczenie bohaterki staje się tematem instalacji artystycznej niejakiego Ping Xi.
Branżowe porzekadło mówi, że dobry aktor zagra nawet książkę telefoniczną, spektakl w Studio dowodzi, że także kucharską.
Spektakl jest najmocniejszy w momentach, gdy pokazuje ludobójstwo z perspektywy biurokratyczno-biznesowej.
Wywrotowość i nieoczywistość to znaki rozpoznawcze „1989”, rapowego musicalu tworzącego „pozytywny mit”, który ma dać nam szansę na pozytywną przyszłość.