Dwie symfonie, pięć nokturnów
Recenzja spektaklu: „Symfonia tańca”, chor. Toer van Schayk, Edward Clug, George Balanchine
Od czasu do czasu Polski Balet Narodowy przypomina historyczne choreografie i jest w tym znakomity, tak jak i w bardziej współczesnych. Najnowsza premiera składa się z trzech części, każda opracowana przez innego choreografa. „Siódma symfonia” do muzyki Ludwiga van Beethovena, z choreografią nestora niderlandzkiego baletu Toera van Schayka, jest na naszej scenie wznowieniem – wchodziła dwa lata temu w skład spektaklu „Beethoven i szkoła holenderska”. Nawiązuje do baletu klasycznego, z tym że składa się wyłącznie z ansambli. Tajemniczy tytuł drugiej, „Ssss...”, zrealizowanej przez Edwarda Cluga (niedawno pokazał w Warszawie swojego „Peer Gynta”), nie jest sykiem węża, lecz odgłosem uciszania.
Symfonia tańca, chor. Toer van Schayk, Edward Clug, George Balanchine, Teatr Wielki – Opera Narodowa