Sieć, śmieć, śmierć
Sieć, śmieć, śmierć. Alarmujące raporty i serial o dzieciach. Czy to się może zdarzyć u nas?
Zgodnie z zaleceniami Hitchcocka zaczyna się od trzęsienia ziemi. Policyjny oddział wpada do zadbanego domku. Uzbrojeni specjalsi wyciągają z łóżka śpiącego z misiem 13-latka, oświadczając, że jest podejrzany o zabójstwo.
Kameralny serial Netflixa uruchomia emocje wszędzie, gdzie został udostępniony, bo pokazuje spełnienie głębokich lęków współczesnych ludzi. Przed tym, że mordercę można wychować w kochającej rodzinie. Przed naszą własną obojętnością wobec strasznej rzeczywistości naszych synów i córek. Nawet bez serialu wiemy, że powszechnie dostępne serwisy społecznościowe są idealną pożywką dla krzywd i nieszczęść. Także w Polsce, co potwierdzają opisywane od miesięcy i lat historie.
Z Lubina – o nękanej hejtem 16-letniej Julii, która popełniła samobójstwo, i o rówieśnicy wyśmiewającej w serwisie społecznościowym dramat znany jej tylko z medialnych relacji. Ta druga potem sama została zalana hejtem, a później dotkliwie pobita. Kilka tygodni temu sąd wydał wyroki na jej, też nastoletnich, prześladowców – ograniczenia wolności, upomnienia.
Albo z Bydgoszczy – gdzie dwaj uczniowie dodali zdjęcie twarzy koleżanki do obrazka nagiej dziewczyny uprawiającej seks i wpuścili do sieci. Wyrok też łagodny – upomnienia.
Dyżurnet.pl (zespół ekspertów Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej) w 2024 r. otrzymał ponad trzy razy więcej niż rok wcześniej zgłoszeń o materiałach przedstawiających nadużycia seksualne wobec dzieci, tzw. CSAM (ang. child sexual abuse material). Informacje o 10 tys. tego typu zdarzeń przekazano policji.
Polskie dzieci ćwiczą się też w symulacjach zabójstw. W grze dostępnej w przeglądarce i popularyzowanej przez TikToka celem jest eliminowanie uczniów i nauczycieli szkoły: podrzynanie gardeł, ćwiartowanie ciał, duszenie itd.