Recenzja wystawy: „Zabić biel. Fotografia poza realizmem”
Każdego roku jesienna cykliczna impreza Warsaw Gallery Weekend kusi widzów dziesiątkami nowych wystaw.
Każdego roku jesienna cykliczna impreza Warsaw Gallery Weekend kusi widzów dziesiątkami nowych wystaw.
Muzeum działa z rozmachem godnym największych publicznych placówek.
Po bardzo udanym „Obrazie złotego wieku” (2023 r.) otrzymujemy kolejną z wystaw historyczno-artystyczno-edukacyjnych przybliżających, ale i rozszerzających wiedzę o dworsko-królewskim życiu w okresie, gdy zamek w Krakowie przeżywał czasy świetności.
Wystawa z okazji 85. rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej w głównej mierze ma na celu upamiętnienie ofiar konfliktu. Z drugiej strony można ją potraktować jako nowe otwarcie w muzeum po latach rządów poprzedniej upolitycznionej dyrekcji.
Na tej niezwykle starannie zaaranżowanej, wysmakowanej i przemyślanej wystawie mamy możliwość dotknięcia, powąchania, a nawet posłuchania wybranych obiektów.
Nowe obiekty nie mają rzucać na kolana i onieśmielać, ale być funkcjonalne i przyjazne użytkownikom. A przede wszystkim proekologiczne.
W 2022 r. skazany został na pięć lat kolonii karnej, przeżył tylko rok.
O ile Czech maluje kobiety sercem, o tyle Borowiecka funduje nam wciągające intelektualne zagadki, złożone z symboli rebusy w nieco onirycznej, surrealistycznej konwencji.
W sztuce tej dominuje tematyka ludowa, a obrazy stanowią dokumentację dawnego życia na wsi.
Autor wykonał ponad 3 tys. zdjęć powstańczej stolicy, do dziś zachowała się połowa z nich.
Monumentalne rzeźby Pinsla doskonale „bronią się” nawet, gdy są rozłupane.
Obecny rok wypada okrzyknąć w polskiej sztuce rokiem rodziny Beresiów.
Z pozoru jest coś absurdalnego w pokazywaniu, co trzydziestoparoletni artyści mają do powiedzenia (namalowania) na temat śmierci. Wszak to wiek, w którym raczej myśli się o miłości i innych emocjach targających wyrywającą się w świat duszą.
Podsumowanie zorganizowane z okazji 70. urodzin Targońskiej stało się swoistą formą przekazania pałeczki kolejnemu pokoleniu rysowników i rysowniczek.
Tytuł wystawy nawiązuje do wypowiedzi artysty, w której zapewniał, że od trwałości prac znacznie bardziej ceni sobie trwałość towarzyszącego im przeżycia. Myśl efektowna, ale zwodnicza, bo jak i co przeżywać, gdy zabraknie dzieła?
W nagraniu z powstawania anime „Little Witch Academia” widzimy twórcę pięknej ilustracji, która w gotowym filmie pojawi się jako panorama przez pięć sekund. Można sobie tę scenę przypomnieć podczas wystawy „Background”, skupiającej się na rzeczach, które dzieją się w tle.
W Zachęcie trwa odreagowywanie po czasach PiS.
Malarstwo atrakcyjne wizualne i prowokujące do rozmyślań.
Wielka gratka dla miłośników klasycznego piękna. Nadto piękna kruchego, bo przyjmującego postać figurek porcelanowych, i uroczo staroświeckiego.
Czesław Czapliński jest jak Tony Halik fotografii; w każdej sytuacji może powiedzieć „tu byłem”.
Ujmująco staroświeckie malarstwo, które równocześnie ma w sobie coś, co intryguje i wciąga.
Jakość sztuki ratuje ogólne wrażenie.
Wystawa przenosi nas w czasy, gdy w progresywnej poznańskiej kulturze działo się – w przeciwieństwie do dziś – wiele dobrego i ciekawego.
Tytułowym systemem wczesnego ostrzegania ma być wrażliwość i intuicja artysty, przeczuwającego zagrożenie.
Patrzcie, czytajcie i dajcie się uwieść ukraińskiej kołchoźnicy.