Mocne canadiano
Mark Carney prowadzi Kanadę na wojnę z USA. Ma wszystko, czego Trump nienawidzi
Hollywoodzki uśmiech. Drogi garnitur. Najlepsza edukacja, ogromny majątek. Liberalne poglądy, wolnorynkowe przekonania. Kontakty w świecie finansjery i show-biznesu. Opinia jednego z pierwowzorów „człowieka z Davos”, obywatela świata. W czasach Donalda Trumpa, w epoce kolejnych triumfów ludowego populizmu takie epitety brzmią jak przepis na polityczną katastrofę. A jednak właśnie z takim CV Mark Carney stał się sprawcą najciekawszego bodaj zwrotu politycznego ostatnich lat. A dla niektórych optymistów nawet „jaskółką zapowiadającą rychły koniec populizmu”.
„Nie chcę zostać klaunem w cyrku” – odpowiedział Carney, gdy w 2012 r. zapytano go, czy zamierza wejść do kanadyjskiej polityki. W piątek został 24. premierem Kanady. Tydzień wcześniej bezapelacyjnie (86 proc. głosów) wygrał głosowanie na nowego szefa Partii Liberalnej, po tym jak w grudniu z tego stanowiska – i premierostwa – zrezygnował dołujący w sondażach Justin Trudeau. A jeszcze w lipcu 93 proc. Kanadyjczyków nie miało pojęcia, kim jest 59-letni Carney. Jego ugrupowanie pod koniec 2024 r. traciło do lidera sondaży, Partii Konserwatywnej, 24 pkt proc. Dziś przewaga konserwatystów w uśrednionych badaniach to zaledwie kilka punktów, a niektóre sondaże dają już zwycięstwo liberałom.
Kanadyjski system polityczny jest wzorowany na brytyjskim. W związku z tym parlament kończy kadencję po czterech latach lub wcześniej, jeśli taką decyzję podejmie premier. Kadencja obecnego parlamentu, w którym liberałowie tworzą niesprawny rząd mniejszościowy, kończy się w październiku. Jednak w związku z nagłym skokiem ich notowań kanadyjskie media przewidują, że premier Carney już w pierwszych dniach urzędowania może rozpisać przyspieszone wybory.
Taki scenariusz jest tym bardziej prawdopodobny, że sam Carney – jako pierwszy premier w historii Kanady – nie zasiada nawet w parlamencie.