Społeczeństwo

Przestarzały system

Starzec ma siedzieć w domu! Jesteśmy w Polsce zapóźnieni, na tle świata wypadamy źle

„W Polsce wydatki publiczne na opiekę długoterminową to 0,5 proc. PKB, podczas gdy średnia w UE to 1,7 proc. Bardzo jesteśmy zapóźnieni”. „W Polsce wydatki publiczne na opiekę długoterminową to 0,5 proc. PKB, podczas gdy średnia w UE to 1,7 proc. Bardzo jesteśmy zapóźnieni”. MLV/AI
Rozmowa z dyrektorem regionalnym Banku Światowego ds. edukacji, zdrowia i zabezpieczenia społecznego Michałem Rutkowskim o tym, jak w Polsce opiekujemy się osobami starszymi, a jak to robią inni. I z jakich zagranicznych wzorców powinniśmy czerpać.
Michał Rutkowskimateriały prasowe Michał Rutkowski
Polityka

Artykuł w wersji audio

TOMASZ ZALEWSKI: – W bogatych krajach globalnej Północy społeczeństwa się starzeją, tzn. rośnie odsetek ludzi starszych i maleje udział młodych. Czy da się ten proces zatrzymać?
MICHAŁ RUTKOWSKI: – To trend nieodwracalny. Im kraj jest zamożniejszy, tym ma więcej wykształconych kobiet. A kobiety pracujące i robiące kariery zawodowe, później decydują się na dziecko, co powoduje, że dzieci ubywa. Ten trend dominuje nad wszystkimi innymi.

Starzenie się ludności oznacza coraz większe obciążenie ludzi w wieku produkcyjnym. Nic z tym nie można zrobić?
Taką możliwość stwarzają migracje. Kraje Zachodu potrzebują dużego zastrzyku siły roboczej, wykwalifikowanej i niewykwalifikowanej, aby podtrzymać stopę wzrostu gospodarczego i dobrobytu. W USA i UE dostarczają jej imigranci. Nie ma innego rozwiązania.

Imigranci w Europie Zachodniej to przeważnie przybysze z Afryki i Bliskiego Wschodu, z regionów o odmiennej kulturze i religii, często nie integrują się dobrze w nowych krajach, ich obecność powoduje napięcia społeczne i przysparza wyborców partiom nacjonalistycznej prawicy. Czy nie lepiej poszukać innego sposobu? Co z polityką propopulacyjną?
W Europie próbowały tego np. Francja i Szwecja. Włożyły ogromny wysiłek w rozwój opieki nad dziećmi, aby umożliwić pracującym kobietom posiadanie dzieci. Szczególnie Szwecja – w wypadku Francji były to głównie zachęty podatkowe, premie za dzietność. Miało to efekt, ale przejściowy. We Francji w latach 2000–11 spadek rozrodczości wyhamował i zanotowano nawet jej lekki wzrost, nieprzekraczający 2 proc. Po 2011 r. jednak Francja znowu znalazła się w trendzie spadkowym. Dlatego jestem pesymistą, jeśli chodzi o zahamowanie spadku stopy urodzeń.

Przejdźmy zatem do sytuacji seniorów w Polsce i innych krajach. Najpierw tych jeszcze pełnosprawnych…
Wiek emerytalny w Polsce: 65 lat dla mężczyzn i 60 dla kobiet, jest absurdalny. W ciągu ostatnich 30 lat przewidywana długość życia osoby po sześćdziesiątce zwiększyła się o kilkanaście lat, ale wiek emerytalny się nie zmienia. To niedorzeczne. Wiek emerytalny w Polsce jest najniższy wśród krajów UE. W Danii to 67 lat dla obu płci, w Niemczech 67 i 65 lat i mają tam plan dalszego podwyższania wieku emerytalnego.

Politycy w Polsce boją się ruszać ten temat, już raz się na tym sparzyli. Niektórzy, uzasadniając sprzeciw, argumentują, że podwyższając wiek emerytalny, blokuje się młodym wejście na rynek pracy.
To nieprawda, że jak starzy odejdą z firmy, młodzi przejmą ich rolę. Wszystkie badania pokazują, że czego innego oczekuje się od pracowników młodych, a czego innego od starszych. Wiek emerytalny w Polsce jest za niski. Jeśli ktoś ma 65 lat, może jeszcze 20 lat pracować.

Jeżeli jest w stanie i ma na to ochotę. Nie wszyscy w tym wieku są zdrowi.
Tzw. postępy zdrowotności społeczeństwa są szybkie. Technologia coraz bardziej umożliwia pracę ludziom w podeszłym wieku. To są prace coraz mniej fizyczne, a starzenie się fizyczne jest zwykle szybsze niż umysłowe. Poza tym jest jeszcze to, co ekonomiści nazywają efektami drugiego rzędu: praca daje sens życia, radość, kontakty towarzyskie, poczucie bycia częścią społeczności…

Ale nie każda praca daje radość, czasem wyjaławia. Niektórzy nie chcą dłużej pracować. Wolą odpocząć, zająć się wnukami, pojeździć po świecie. To chyba zrozumiałe?
Z perspektywy kogoś, kto – jak ja – zajmuje się polityką społeczną, to nie jest akceptowalne. Pracowanie dłużej jest absolutnie potrzebne. Nie zgadzam się na rozgraniczenie między życiem a pracą polegające na tym, że jak kończysz pracę, cieszysz się życiem. Tak było w XIX w., kiedy się pracowało przy maszynach.

Pozostańmy zatem przy tych seniorach, którzy po skończeniu 60 i 65 lat mogą i chcą pracować. Jak wygląda ich sytuacja w Polsce?
Tu ciągle różnimy się od Europy Zachodniej. W Polsce, ale także np. w Chorwacji i Rumunii, panuje przekonanie, że starzec powinien siedzieć w domu. Starzejący się pracownicy znajdują się pod presją pracodawców, wspieraną społecznym przekonaniem, że powinni odejść na emeryturę.

W Europie Zachodniej jest inaczej pod tym względem?
W Szwecji, Holandii, Danii większość starszych ludzi nie chce odchodzić na emeryturę, bo mają ciekawe życie, kiedy pracują i korzystają z urlopów. W krajach tych pracodawcy pozwalają im pozostać w pracy, zmniejszając ewentualnie jej wymiar czasowy do 70, 50 lub nawet 30 proc. To elastyczny system zatrudnienia, na pełny lub częściowy etat, do tego dostosowane są zarobki. Ciągłość pracy jest sednem sprawy.

Co jednak z seniorami, których zdrowie się pogarsza, nie potrafią już zadbać o siebie i wymagają opieki? Jak ocenia pan sytuację w zakresie opieki długoterminowej w Polsce na tle innych krajów?
Negatywnie. Ci, którzy decydowali i decydują dziś w Polsce o opiece społecznej, nie doceniają szybkości starzenia się ludności. Ludzie powyżej 65. roku życia to dziś ok. 20 proc. populacji, ale w 2040 r. to będzie 25 proc., a w 2060 r. – 33 proc. W Polsce opieka długoterminowa w 70 proc. polega na opiece w domu przy pomocy rodziny. 15 proc. seniorów korzysta z placówek opieki całodobowej, a pozostałe 15 proc. to trochę nie wiadomo z czego, prawdopodobnie z wynajmowanych opiekunów z zewnątrz, działających przeważnie w szarej strefie. 15 proc. w placówkach opieki całodobowej to bardzo mało. Ciekawe, że wiąże się to z oczekiwaniami społecznymi. W badaniach opinii 70 proc. mówi, że opieka nad starszymi ludźmi w złym zdrowiu, i w ogóle opieka długoterminowa, to obowiązek rodziny.

Wynika to chyba z kulturowej tradycji kraju wciąż bardziej wiejskiego niż państwa Europy Zachodniej.
To było w porządku, kiedy były duże rodziny, z dużą liczbą pracujących. Dziś to jest nie do utrzymania. Kiedy rodziny przestają radzić sobie z opieką, oddają bliskiego do szpitala, zwykle niepotrzebnie, bo problemem nie jest jego choroba, tylko zależność od innych. W Polsce widać niechęć do szukania ośrodków opieki poza domem. Połowa respondentów w badaniach mówi, że mieliby wyrzuty sumienia, gdyby zdecydowali się na umieszczenie seniora w domu opieki.

Skąd ta nieufność do ośrodków opieki?
Wzrosła m.in. obawa o wystąpienie aktów przemocy wobec seniorów w domach opieki. Dosyć znacząco, bo w 2014 r. przyznawało się do takiej obawy 25 proc. respondentów, a w 2024 r. – aż 35 proc. Ludzie mają niskie zaufanie do tych placówek, są przekonani, że dzieje się tam dużo złego, że ich bliscy są tam nieszanowani i źle traktowani.

W domu będzie lepiej?
Być może, ale jakie są efekty tej sytuacji? Pogarsza się stan psychiczny opiekunów domowych. W ciągu ostatnich 10 lat wzrósł odsetek – z 55 do 75 proc. – opiekunów domowych, którzy mówią, że są w depresji lub złym stanie psychicznym. Są to głównie kobiety, i to w wieku, w którym powinny, mogą lub muszą pracować poza domem. Kobiety skrajnie przemęczone. Niektóre przestają pracować, bo muszą się opiekować starymi matkami lub babciami. Niski stopień aktywizacji zawodowej kobiet w Polsce jest wzmacniany słabością instytucji opieki senioralnej.

A jak to wygląda gdzie indziej?
W Polsce ludzie, którzy zapewniają opiekę długoterminową w oficjalnym systemie, to 0,8 proc. całej siły roboczej. A w Norwegii – 12 proc., w Finlandii – 8 proc., w Niemczech – 6 proc. Opiekunowie w tych krajach to zresztą w ogromnym odsetku imigranci, więc także dlatego imigracja jest potrzebna. Opieka długoterminowa staje się jednym z ważnych źródeł zatrudnienia. W Polsce pod tym względem jest równie źle jak na Słowacji, w Grecji i Portugalii. Gdzieś w środku stawki są Niemcy i Austria, a absolutnie na czele kraje skandynawskie, plus Szwajcaria i Holandia.

Wszystkie te liczby obrazują opiekę w oficjalnym systemie, ale przecież w Polsce opiekunowie spoza rodziny pracują przeważnie na czarno.
Tak jest. A w szarej strefie opiekunów kontraktują tylko rodziny zamożniejsze, większości na to nie stać. Tymczasem zadaniem polityki społecznej jest rozwiązanie tego problemu tak, by zarówno bogaci, jak i biedni mogli poradzić sobie z trudną sytuacją życiową.

Aby pomóc uboższym rodzinom, rząd zamierza wprowadzić od przyszłego roku bon senioralny.
To bardzo dobre rozwiązanie. Bank Światowy jest jego dużym zwolennikiem. Problem z bonami polega tylko na tym, że musi istnieć odpowiednia jakość i dostępność formalnej opieki długoterminowej. A więc dobra, budząca zaufanie opieka w instytucjach takich jak DPS czy ZOL oraz odpowiednia opieka w domu świadczona przez opiekunów z zewnątrz. Córka starej i niepełnosprawnej kobiety musi chodzić do pracy bez obawy, że mamie stanie się coś złego.

Co jeszcze warto by poprawić w Polsce, opierając się na przykładach z zagranicy?
W takich krajach jak Japonia, Holandia czy Kanada wszystko działa w jednym zintegrowanym systemie. W Polsce brak koordynacji. Reguły opieki są inne w DPS-ach, inne w ZOL-ach i innych miejscach. Jedne placówki podlegają Ministerstwu Pracy i Polityki Społecznej, inne Ministerstwu Zdrowia. W dziedzinie opieki senioralnej mamy „Polskę resortową”. A reguły opieki powinny być wszędzie podobne i wszystkie zajmujące się tym ośrodki powinny podlegać jednej wspólnej administracji.

Rząd utworzył specjalne stanowisko: ministra ds. polityki senioralnej, co ma poprawić sytuację na tym polu.
To ogromny krok naprzód. Pierwszy raz w historii Polski rząd przywiązuje wagę do koordynacji w zakresie opieki długoterminowej. Dotychczas nikt nie był w stanie odpowiedzieć, kto za co w tej dziedzinie odpowiada.

Jakie najpilniejsze zadania stoją teraz przed polskim rządem, a w szczególności przed ministrą Marzeną Okłą-Drewnowicz?
Po pierwsze, trzeba prawnie zdefiniować opiekę długoterminową. Nie ma żadnej ustawy, aktu prawnego, określającego, co to właściwie jest. Po drugie, należy zwiększyć finansowanie tejże opieki i sporządzić przegląd wydatków na ten cel. Następnie – stworzyć mapy ośrodków pomocy długoterminowej: gdzie są, jak korespondują z liczbą ludności na danym terenie, w jaki sposób następuje wymiana danych między nimi. Kolejny problem to opracowanie ram kontroli prywatnych dostarczycieli opieki – muszą się ujawnić i działać pod nadzorem państwa. Warto też objąć opiekę senioralną ubezpieczeniem społecznym. Można ustalić wysokość składki na podstawie oceny ryzyka niepełnosprawności i zależności od innych.

Poza tym w Polsce za mało jest programów pośrednich, między pomocą instytucjonalną a brakiem jakiejkolwiek pomocy, np. teleopieka. Jest program pod nazwą „Korpus wsparcia seniorów”, ale zbyt skromny. Albo opieka wytchnieniowa dla osób z niepełnosprawnościami – asystent osobisty osoby niepełnosprawnej. Gdyby ci asystenci byli odpowiednio wynagradzani, zmniejszyłoby to liczbę pensjonariuszy ZOL-ów i DPS-ów.

Czy w Polsce niepełnosprawni seniorzy mogą liczyć na ułatwienia wspierające choćby ich mobilność?
W UE nie można wybudować budynku niedostępnego dla ludzi niepełnosprawnych. Pod tym względem Europa pozostaje jednak w tyle za Japonią, która jest liderem na świecie pod względem ułatwiania mobilności. A także – opieki emocjonalnej. Istnieje tam rozwinięty system pomocy emocjonalnej przez osoby fizyczne i coraz bardziej przez sztuczną inteligencję. Dostarcza seniorom partnerów-robotów, którzy komunikują się z nimi, troszczą się o nich, opiekują, przytulają…

Czy starzy Japończycy rzeczywiście chcą ich towarzystwa i troski?
Nie mają wyboru, bo Japonia prawie nie ma imigrantów, nigdy nie była otwarta na imigrację. Ale w Europie też trzeba będzie w opiece senioralnej zwrócić się ku robotom, bo istnieje opór przeciw imigracji. Przyszłość jest w sztucznej inteligencji.

A jak jest w Polsce z opieką paliatywną?
Wymaga daleko idących zmian. Przede wszystkim należy rozszerzyć wskazania do objęcia nią chorych u schyłku życia. Obecnie w Polsce aż 88 proc. pacjentów objętych tą formą opieki to cierpiący na zaawansowaną chorobę nowotworową. Tymczasem np. w USA ok. 40 proc. pacjentów hospicjów i ośrodków opieki paliatywnej stanowią osoby ze schorzeniami nienowotworowymi. Poza tym problemem jest niedofinansowanie. Mimo inflacji ich finansowanie nie zmieniło się od 2016 r. Panuje tu zresztą duża nierówność: od grudnia 2021 r. finansowanie opieki psychiatrycznej wzrosło o 43 proc., podczas gdy wycena świadczeń w hospicjum domowym wzrosła tylko o 1,65 proc. W ogóle w Polsce wydatki publiczne na opiekę długoterminową to 0,5 proc. PKB, podczas gdy średnia w UE to 1,7 proc. Bardzo jesteśmy zapóźnieni.

ROZMAWIAŁ TOMASZ ZALEWSKI

Wszystkie teksty i wywiady, które do tej pory ukazały się w cyklu „Odchodzić po ludzku”, znajdą Państwo w specjalnej zakładce na naszej stronie: www.polityka.pl/odchodzicpoludzku

Zachęcamy też do dzielenia się z nami swoimi doświadczeniami: akcja@polityka.pl

Polityka 13.2025 (3508) z dnia 25.03.2025; Społeczeństwo; s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Przestarzały system"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Radosław Sikorski dla „Polityki”: Świat nie idzie w dobrą stronę. Ale Putin tej wojny nie wygrywa

PiS wyobraża sobie, że przez solidarność ideologiczną z USA Polska może być takim Izraelem nad Wisłą. Że cała Europa będzie uwikłana w wojnę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, a Polska jako jedyna traktowana wyjątkowo przez Waszyngton. To jest ryzykowne założenie – mówi w rozmowie z „Polityką” szef polskiego MSZ Radosław Sikorski.

Marek Ostrowski, Łukasz Wójcik
18.04.2025
Reklama