Podróż dookoła światła
Szał na świetlne iluminacje i wystawy. Efekt pandemii? Już wcześniej coś wisiało w powietrzu
Zespół dworsko-krajobrazowy Kolibki w Gdyni Orłowie. Niedaleko, na skraju klifu znajduje się miejsce zwane Grotą Marysieńki. A w parku rośnie pomnikowy Dąb Marysieńki. Bo na przełomie XVII i XVIII w. właścicielami Kolibek byli Sobiescy. I Maria Kazimiera z tutejszego klifu miała podziwiać zachody słońca.
Teraz Kolibki ożywają po zachodzie. Gdyńska firma Wonderful Lighting już po raz czwarty urządziła tu wystawę świetlną. Zatrudnia ok. 300 osób (grafików, projektantów, montażystów, techników, garden menedżerów, obsługę ogrodów). Na ekspozycję składa się średnio 150–250 lampionów (większych elementów świetlnych). Wszystkich świateł jest dużo więcej. Montaż trwa mniej więcej miesiąc. Podobnie demontaż, po którym wszystko trafia do magazynu, by rok później zaistnieć w innym mieście.
Atrakcje na dotyk
Pierwsza wystawa na Kolibkach opowiadała „Alicję w Krainie Czarów”. Później był „Pinokio” i „Wioska Smerfów”. Obecna – „Mały Świat” – to podróż przez znane miasta Europy i mniej lub bardziej egzotyczne kraje różnych kontynentów. Są tu świetlne miniatury paryskiej wieży Eiffla i londyńskiego Big Bena; Wenecję reprezentuje gondolier, który prowadzi łódź po „wodzie” powstałej z wielkiej liczby błękitnych światełek. Dalej parkowe ścieżki wiodą przez Indie, Japonię, Chiny, Australię, USA, Meksyk; pojawiają się kulturowe emblematy danego kraju, rozbrzmiewa muzyka, świecą okazy lokalnej flory i fauny. Wszystko w stylistyce ilustracji z bajek.
Można wziąć udział w grze terenowej, odpowiadając na pytania z plansz ustawionych po drodze. Można zjeść frytki, wypić coś gorącego. Ale największym wzięciem cieszą się „atrakcje na dotyk” – świecące huśtawki czy krążki, po których się chodzi lub skacze, a one reagują zmianą kolorów.