Recenzja filmu: „Solid Gold”, reż. Jacek Bromski
Przeciętny kryminał stawiający pod pręgierzem zblatowanie szarej strefy, biznesu oraz władzy.
Przeciętny kryminał stawiający pod pręgierzem zblatowanie szarej strefy, biznesu oraz władzy.
Kino wielokrotnie próbowało mierzyć się z tematem fanatyzmu religijnego.
To już w amerykańskim kinie było, ale nie w aż tak boleśnie prawdziwym ujęciu.
Wysmakowany, wielowymiarowy dramat egzystencjalny.
Mimo skomplikowanej dramaturgii wszystko jest tu dojmująco prawdziwe, głęboko przemyślane, perfekcyjnie wykonane i wstrząsająco aktualne.
Świetnie wyreżyserowany, znakomicie zagrany dramat sensacyjno-społeczno-obyczajowy.
Film może być komentarzem do dzisiejszej sytuacji w Wielkiej Brytanii.
Nowy film Loacha nie jest aż tak emocjonalnie poruszający jak „Ja, Daniel Blake”, chociaż też idealnie trafia w swój czas.
Najgorszym prezentem dla filmowców może się okazać życie będące tzw. gotowym scenariuszem.
Dreszczowiec pełną gębą. I chociaż Oscara z tego nie będzie, przyjemność gwarantowana.
Ambitny debiut reżyserski Piotra Subbotki stawia widzom bardzo wysokie wymagania, chociaż maniacy Davida Lyncha bez trudu rozpoznają tu znajome klimaty.
Tytułowa rodzina pierwotnie była bohaterką komiksowych historii, które prawie sto lat temu Charles Addams zaczął rysować dla „New Yorkera”.
Trzy lata temu tajny informator z panamskiej firmy prawniczej Mossack Fonseca przekazał grupie amerykańskich dziennikarzy ponad 11 mln dokumentów.
Mocno zapadają w pamięć obrazy codzienności frontowej.
To jeden z najlepszych filmów w karierze polskiej reżyserki.
Vince Gilligan nie potrafi się rozstać z bohaterami, których losy opowiadał przez 62 odcinki w latach 2008–13 w genialnej produkcji „Breaking Bad”.
Bardzo krwawe kino, zdecydowanie nie dla wszystkich, ale ci, którzy pójdą, będą nim zachwyceni.
Film nie jest typową biografią kręconą w hołdzie wielkiemu artyście.
Jeśli istnieje jeszcze czysta poezja na ekranie, ten film jest tego dowodem.
Synonimy” (zwycięzca tegorocznego Berlinale) są niepoprawną politycznie, ostrą, czasami niemiłą w oglądaniu satyrą na świat niepozwalający ani być sobą, ani na realizację marzeń.
Ten film powstał wyłącznie z serca i miłości.
Formalnie dramat Ozona nawiązuje do oscarowego „Spotlight”.
Kasia Smutniak w „(Nie)znajomych” Tadeusza Śliwy wciela się w postać Ewy – tej samej, którą trzy lata temu zagrała we włoskiej wersji tego filmu „Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” Paola Genovesego.
Szalony, dziki, nasycony anarchią i autoironią spektakl odreagowujący życiową paranoję z głupiejącą ojczyzną w tle.
Psychologiczny dramat o wyższości potrzeby poznania siebie samego nad potrzebą zgłębienia tajemnic wszechświata.