Przez ponad cztery lata PiS nie zamówił systemu obrony powietrznej, który jest ważniejszy od słynnych patriotów. Wygląda na to, że jesteśmy w punkcie wyjścia, czyli na etapie walki dostawców rakiet.
Rzekomo najważniejszy program zbrojeniowy znalazł się w impasie. Drugi raz przekładane jest podpisanie umów offsetowych, a MON nie może się zdecydować, co dalej.
Najbardziej priorytetowy z polskich programów obronnych traci impet. Widoczne są opóźnienia decyzji, kompetencyjne przepychanki, brak należytego nadzoru i awersja do ponoszenia odpowiedzialności.
W cieniu propagandowo nagłośnionej kampanii o Fort Trump toczy się decydująca batalia o największy polski kontrakt zbrojeniowy. Stawka: dziesiątki miliardów, przyszłość polskiego przemysłu i wiarygodność MON.
Panika nic nie da. Trzeba skupić się na konsekwentnych zakupach sprzętu, który zrównoważy rosyjskie zagrożenie.
System Wisła oparty na Patriotach miałby do Polski przyjechać wcześniej, niż jeszcze niedawno planowaliśmy, ale kosztem modyfikacji w zamówieniu.
Zaczęliśmy ostrą grę z Amerykanami. Może się ona skończyć fiaskiem największego programu zbrojeniowego.