Patrioty dotarły, Wisła płynie. Polska obrona antyrakietowa staje się faktem
Patrioty dotarły w samą porę. W obliczu rosyjskich bombardowań ukraińskich miast stanowią namacalny znak, że Polska już wiele lat temu zrozumiała skalę zagrożenia atakami z powietrza i zainwestowała w system mający to zagrożenie zminimalizować. Cztery i pół roku od zamówienia, które poprzedzało, jest w kraju sprzęt będący najnowszą wersją prawdopodobnie najlepszego systemu antyrakietowego na świecie. To rzadki moment, gdy można powiedzieć, że weszliśmy w posiadanie unikatowej technologii obronnej. Nic dziwnego, że władze nadały mu najwyższą rangę. Raport o odebraniu wyrzutni i testach wszystkich elementów składowych systemu Wisła odebrał prezydent Andrzej Duda, zwierzchnik sił zbrojnych, i wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, a także nowy szef BBN Jacek Siewiera. Błaszczak przypomniał, że kilka miesięcy temu złożono zamówienie na brakującą, większą część amerykańskich komponentów systemu, obiecywał też dalsze inwestycje w zintegrowaną, warstwową obronę powietrzną.
Skala tego przełomu jest ogromna, choć wyrzutni, radarów i rakiet na razie mamy niewiele. Dostarczona została dopiero pierwsza z dwóch zamówionych w 2018 r. baterii, czyli dwa radary i osiem wyrzutni, przenoszących każda po 12 pocisków antyrakietowych PAC-3 MSE. Na przełomie tego i przyszłego roku taki sam proces odbiorczy przejdzie druga bateria, by w 2023 lub 2024 r. obie mogły osiągnąć gotowość bojową i stać się zalążkiem faktycznych nowych zdolności. Pod koniec przyszłego roku planowane są pierwsze ćwiczenia z wojskami, w których polskie systemy antyrakietowe będą się mogły wykazać w realnym scenariuszu zagrożenia.
Czytaj też: