Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

O potopie za wodą

Tadeusz Późniak / Polityka
Rozmowa z Peterem Johnssonem, szwedzkim dziennikarzem i historykiem, autorem książki „Polska i historia”
Karol X Gustaw walczący w bitwie pod Warszawą, lipiec 1656 rokuWikipedia Karol X Gustaw walczący w bitwie pod Warszawą, lipiec 1656 roku

Jagienka Wilczak: – Czy Szwedzi interesują się historią, a już zwłaszcza historią Polski?

Peter Johnsson: – Od mniej więcej 20 lat widzę prawdziwą eksplozję publikacji historycznych. Ale jeśli chodzi o historię Polski, to moja książka jest pierwszą od prawie stu lat. Odkryłem to ze zdumieniem, gdy przygotowywałem się do pracy: jedyna, wydana w 1918 r., książka zawiera głównie teksty znanych polskich historyków, przetłumaczone na szwedzki, z wprowadzającym tekstem szwedzkiego historyka. I od tamtej pory cisza. Nie ma książek dotyczących II wojny światowej, Katynia. Mimo że na przykład literatura polska jest bardzo znana, zwłaszcza współczesna.

Można to rozsądnie wytłumaczyć?

Pewnie tym, jak na Zachodzie, także w Szwecji, patrzono na historię tego regionu po II wojnie światowej. Cały blok socjalistyczny był wiązany z historią Rosji i ZSRR. Jeśli pisano o Polsce, to też wiążąc ją z historią bloku i traktując wspólnie z Czechosłowacją, Węgrami. Nawet gdy studiowałem na uniwersytecie historię, literatura, z jakiej korzystaliśmy, dotyczyła całej Europy Wschodniej. Polsce był tam poświęcony jeden rozdział, tylko tyle.

A przecież jesteśmy sąsiadami, choć nie mamy wspólnej granicy lądowej.

Wydało mi się ważne, że oba kraje były blisko siebie właściwie przez całą historię. A czasami bardzo blisko, w dobrym i złym znaczeniu. Znacznie łatwiej było w IX czy X w. przepłynąć Bałtyk, niż odbyć podróż lądową, przez lasy i mokradła, do Krakowa. Jedna z teorii mówi, że także Goci, którzy wędrowali przez tereny dzisiejszej Polski i Ukrainy do Włoch i dalej, pochodzili ze Skandynawii.

Polityka 4.2010 (2740) z dnia 23.01.2010; s. 64
Reklama