Modelka ma smukłą kibić, na twarzy uśmiech i z lekkością trzyma nad sobą czterozębną kotwicę. Żaden problem! Wystarczy Efisan. Nic lepiej nie doda siły, nie zwiększy apetytu i nie wyleczy anemii jak pobyt na świeżym powietrzu, uzupełniony regularnym przyjmowaniem dwóch łyżek syropu z żelazem.
– Pierwsze reklamy leków umieszczano w czasopismach lekarskich już w XIX w. – mówi Grażyna Jermakowicz, kustosz Działu Zbiorów Specjalnych Głównej Biblioteki Lekarskiej w Warszawie, gdzie znajduje się najbogatsza w Polsce kolekcja przedwojennych reklam farmaceutycznych. – Z czasem zaczęto je drukować w kalendarzach, na plakatach ściennych, a nawet na receptach. W końcu upowszechniły się w aptekach i codziennej prasie.
Wiele z nich to kolorowe rysunki lub grafiki wykonane różną techniką, niemające nic wspólnego z oszczędnymi i fachowymi informacjami, adresowanymi do środowiska medycznego. Ich autorami była często spółka grafików i ilustratorów Jana Lewitta i Jerzego Hima (znanych m.in. z wykonanych w 1934 r. ilustracji do wiersza Juliana Tuwima „Lokomotywa”). Reklamy te odwoływały się głównie do skojarzeń: łyżwiarz z lekkością wykonujący piruety w przewodzie pokarmowym, siłacz rozszerzający od środka zwężone tętnice, murarze cementujący skruszałą ścianę o obrysach kości.
Ulotka Algorhinu firmy Spiess z 1909 r. – kropli zawierających mentol, kamforę i olejek cynamonowy (jeszcze dziś można je kupić pod identyczną nazwą) – przemawia do wyobraźni: podczas jesiennego przeziębienia nikt nie będzie miał nosa jak trąba. To jedna z pierwszych reklam preparatów farmaceutycznych wyprodukowanych przez prywatne zakłady aptekarskie należące do rodziny Spiessów, które po II wojnie światowej zostały przekształcone w Zakłady Farmaceutyczne Polfa w warszawskim Tarchominie.