Od pewnego czasu prawie co roku ukazują się nowe opracowania i wybory źródeł z czasów zamachu. Zmienia się też spojrzenie historyków na jego genezę, przebieg i konsekwencje. My przyjrzyjmy się niezbyt często omawianej kwestii – likwidacji skutków zamachu: ustaleniom liczby ofiar, ich pochówkom, stratom materialnym, odszkodowaniom, a także poszukiwaniu i rozliczaniu winnych. Spory o to toczą się do dziś.
Piłsudski już 15 maja 1926 r. wydał rozkaz o powołaniu Komisji Likwidacyjnej z gen. broni Lucjanem Żeligowskim na czele, której celem było „zlikwidowanie wypadków majowych”. Miała ona zakończyć prowadzone jeszcze operacje wojskowe, odesłać w stałe miejsca pobytu zaangażowane w przewrót pułki, rozformować i rozbroić oddziały cywili, ustalić i uregulować straty w wyposażeniu wojska, jak i u osób cywilnych, zorganizować pomoc poszkodowanym, ustalić obsadę personalną wyższych dowództw po wydarzeniach majowych, a także zebrać od oficerów uczestniczących w walkach szczegółowe raporty i na ich podstawie sporządzić przydatne armii sprawozdania.
Ostatnia posługa
Komisja pracę zaczęła 17 maja, akurat w dniu pogrzebu ofiar na Powązkach. Pierwotnie, z powodu szybkiego rozkładu ciał, pierwszych 50 poległych zamierzano pochować już 15 maja, ale w tym dniu sytuacja w Warszawie nie była jeszcze stabilna, a ponadto były trudności z identyfikacją ofiar. Oprawą pogrzebu na koszt państwa zajął się specjalny komitet, a za organizację odpowiadał lekarz płk Łubieński. W końcowym meldunku raportował, że w chwili otrzymania rozkazu o pogrzebie w kostnicach i prosektoriach zastał 302 ciała, w tym 97 nierozpoznanych lub rozpoznanych błędnie. Wykazy poległych żołnierzy ustalano na podstawie nazwisk wypisanych chemicznym ołówkiem na podszewce mundurów. Mundury te często były wyprane.