Wyobrażenie, że starożytne i antyczne miasta były szarobure albo marmurowobiałe, ma swoje uzasadnienie, ale jest nieprawdziwe. Wszystko przez to, że większość ruin, jakie znamy, jest pozbawiona kolorów. Ta surowość i elegancja architektury antycznej zachwyciła pierwszych badaczy. Johann Winckelmann, niemiecki odkrywca antyku, twierdził, że doskonałość formy widzimy tylko w sytuacji, gdy kamień jest pozbawiony polichromii, dlatego jego następcy nie bardzo chcieli pogodzić się z wizją kolorowego Partenonu. Dziś wiemy już, że barwnie dekorowane świątynie nad Nilem czy wykładane glazurowanymi cegłami budowle Babilonu nie były wyjątkiem – feerią barw mieniły się również świątynie greckie i rzymskie, kolorowe były pradziejowe osady spoza kręgu cywilizacji śródziemnomorskich.
Archeolodzy niemieccy właśnie zrekonstruowali zewnętrzną ścianę domu z prehistorycznej osady koło Wennungen, w południowej Saksonii-Anhalt. Znaleziono tam 1500 fragmentów tynku ze ścian domów sprzed ok. 2600 lat. Ponieważ pokrywały je namalowane czerwoną, beżową i białą farbą wzory, postanowiono je ze sobą poskładać. Badacze z Landesmuseum für Vorgeschichte w Halle odtworzyli dwumetrową ścianę domu, która jest największym malowidłem epoki żelaza na północ od Alp. Archeolog Harald Meller przypuszcza, że był to front jakiegoś znaczącego domu, a ornamenty go pokrywające – przecinające się linie, wężyki i kropki – miały symboliczne znaczenie.
Najstarsze „murale” w Europie znajdują się w jaskiniach. Do ich namalowania paleolityczni artyści wykorzystywali sadzę oraz ochrę, która mogła mieć odcień czerwonawy, jasnożółty lub brunatny. Kojarzona z kolorem krwi czerwień miała największe znaczenie, symbolizując życie i śmierć, polowania i dostatek, ciepło ogniska i zachodzące słońce.