W spisanych na politycznej emeryturze wspomnieniach Margaret Thatcher wyraziła uznanie dla walki Polaków o wolność. Trudno ją jednak uznać za polityka, który w jakikolwiek sposób byłby gotów narazić interesy brytyjskie dla sprawy polskiej. Do 1979 r. – kiedy to została premierem – jedynym znaczącym gestem wobec Polaków było wysłanie przez nią wojennego bohatera Anglii i bliskiego współpracownika Airey Neave’a na ceremonię odsłonięcia pomnika katyńskiego. Miało to miejsce na cmentarzu Gunnersbury w Londynie 18 września 1976 r.; Thatcher była wówczas liderem opozycji. Rząd Partii Pracy zabronił stawienia się pod pomnikiem z napisem „Katyń 1940” czynnym oficerom armii brytyjskiej w mundurach. Już jako premier, pomimo oporów biurokracji w Whitehallu, poleciła wysyłać na uroczystości pod pomnikiem katyńskim orkiestrę wojskową i przedstawiciela ministerstwa obrony.
Poza tym, nawet po objęciu przez nią funkcji premiera, trudno znaleźć w dokumentach ślady jej zainteresowania Polską przed gorącym latem 1980 r. Kryzys społeczno-polityczny w PRL w sierpniu tego roku przyjęto w Londynie z zaskoczeniem. Thatcher była wroga związkom zawodowym, ale walka z komunizmem budziła jej sympatię. Lech Wałęsa został jedynym przywódcą związkowym, który zyskał uznanie konserwatywnej premier.
Od września 1980 r. na posiedzeniach brytyjskiego rządu Polska pojawiała się z częstotliwością niespotykaną od czasów II wojny światowej. Oceny dalekie były jednak od optymizmu. Premier Thatcher była sceptycznie nastawiona co do ewentualnej pomocy gospodarczej dla Polski wobec jej poważnego zadłużenia w Wielkiej Brytanii. W oficjalnych natomiast wypowiedziach polityków brytyjskich – głównie Żelaznej Damy i ministra spraw zagranicznych lorda Carringtona – powtarzało się zdanie o konieczności pozostawienia Polakom prawa do decyzji o swoim losie i niemieszania się w ich sprawy.