Naprawdę wielka czystka
Naprawdę wielka czystka. Deportowani, przesiedleni, wymordowani
Autor odbył długą wędrówkę przez uczelnie i instytuty badawcze w Niemczech, Polsce, USA, Włoszech, by w końcu objąć profesurę w Wiedniu. Ten naukowy kosmopolityzm zaważył zarówno na szerokości spojrzenia, jak i zadawanych pytaniach: nie tyle tradycyjnych „ile?”, „gdzie?”, „którędy?”, lecz podstawowym „dlaczego?”. Jak doszło do tego, że w nowoczesnej, oświeconej, XX-wiecznej Europie wygnano z domów kilkadziesiąt milionów ludzi?
Okazuje się, że właśnie dlatego, że nowoczesnej i oświeconej. Czystki etniczne nie są bowiem wynalazkiem „totalitarnych dyktatur i nie stanowią zerwania cywilizacyjnej ciągłości. Są dzieckiem państwa narodowego i tym samym centralnym składnikiem europejskiej nowoczesności”. Matką była Wielka Rewolucja Francuska, dająca impuls do powstania nowoczesnych relacji między państwem a już nie tyle poddanym, co obywatelem. Polityczna inicjacja nastąpiła podczas Wiosny Ludów (1848–49), kiedy po raz pierwszy na taką skalę i na prawie całym kontynencie zaczęto myśleć w kategoriach narodu i państwa narodowego i kiedy starły się nie tyle państwa, ile narodowości. O ile też Polakom nie udało się w XIX w. wybić na niepodległość, o tyle Grekom, Bułgarom czy Rumunom – tak. Nie oznacza to jednak, że byli zadowoleni ze swoich granic i liczby krajan w tych granicach. W rezultacie w Europie pojawiły się układy, których elementy stanowiły dążące do homogeniczności państwa narodowe, mniejszości narodowe i ich pozostające poza granicami macierzyste ojczyzny (często już osobne państwa). Wkrótce miały stać się zarzewiem krwawych konfliktów.
Paradoksalnie przysłużył się im rozwój nauki. Dzięki wspomagającej biurokrację demografii, matematyce i statystyce można było w końcu dokładnie policzyć wszystkich mieszkańców, a geografia, lingwistyka, historia, etnografia czy antropologia pomogła ich odpowiednio przyporządkować, oddzielić „swoich” od „obcych”.