W czerwcu 1952 r. dwór królewski rezydował w aleksandryjskim pałacu Montanza. W upalne lato Aleksandria cieszy się łagodnym klimatem, a 30-letni władca Egiptu nie czuł się dobrze w rozgrzanym Kairze. Niemal wszystkie pięćset komnat tej wspaniałej rezydencji, umeblowanej w stylu modnego wówczas wśród arystokracji francuskiego baroku, świeciły przepychem i pustką. W niektórych zmagazynowano trofea, które przywiózł z licznych europejskich podróży: kolekcję cennych monet i bliski jego zamiłowaniom zbiór rzadkich dzieł pornograficznych. W podziemiach parkowała część jego floty – sześćset luksusowych samochodów. Żołnierze osobistej ochrony mieszkali na parterze.
Nauczony doświadczeniem 13 lat panowania, monarcha nie miał do nich zaufania. Wiedział, że nie poświęcą życia dla władcy, który z dnia na dzień tracił poparcie narodu. Tajni agenci bezustannie donosili o wzrastającym niezadowoleniu jego poddanych, a także o niebezpiecznych intrygach ministrów i posłów do parlamentu. W drugiej połowie czerwca, wystraszony ulicznymi zamieszkami, przeniósł się do nadmorskiego pałacu Ras Al-Teen, znacznie łatwiejszego do obrony. Pod koniec czerwca wiedział już, że dni jego panowania są policzone.
Wczesnym poniedziałkowym rankiem 23 lipca 1952 r. stanęli twarzą w twarz kandydat na późniejszego prezydenta republiki, 51-letni generał piechoty Muhammad Nadżib, kilkakrotnie ranny bohater wojny z nowo powstałym Izraelem, oraz król Faruk I, którego dynastia wywodziła się od Muhammada Aliego, albańskiego oficera armii otomańskiej i władała Egiptem i Sudanem od 150 lat. W nocy zausznicy monarchy zdążyli mu donieść, że grupa młodych oficerów rozpędziła na cztery wiatry zarówno skorumpowany rząd, jak i nie mniej przekupny parlament i że na ulicach wielkich miast wiwatują tłumy; wiedział także, że nie może polegać ani na wierności własnej straży przybocznej, ani na interwencji wojsk brytyjskich stacjonujących w strefie Kanału Sueskiego.