Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Strachy polskie

Powojenne lęki Polaków i Żydów

Przyjazd repatriantów ze Wschodu na Ziemie Odzyskane, 1946 r. Przyjazd repatriantów ze Wschodu na Ziemie Odzyskane, 1946 r. PAP
W „Wielkiej Trwodze” Marcina Zaremby powietrze drży od powracających wieści o trzeciej wojnie, która wybuchnie lada chwila. Jest dręcząca niepewność granic państwa, obawa przed powrotem Niemców na ziemie zachodnie.
Naczelny Rabin LWP Dawid Kahane podczas obchodów żydowskiego święta Pesach, 1947 r.PAP Naczelny Rabin LWP Dawid Kahane podczas obchodów żydowskiego święta Pesach, 1947 r.

Od dobrych kilku lat w POLITYCE, „Kulturze i Społeczeństwie”, „Więzi” i w różnych tomach zbiorowych można było czytać artykuły Marcina Zaremby o strachach, traumach i zjawiskach pochodnych w powojennej Polsce. Były to coraz wyraźniej studia prowadzące do większej całości. Autor znany był już ze swej pierwszej książki o tym, jak władze komunistyczne wykorzystywały polski nacjonalizm, aby się ideowo uprawomocnić („Komunizm, legitymizacja, nacjonalizm”, Trio i ISP PAN, Warszawa 2001).

Debiut zebrał pozytywne recenzje, wolno więc było oczekiwać, że następna książka, wydana po dziesięciu z górą latach, utrwali dobre imię Zaremby w młodej polskiej historiografii.

Oczekiwanie to nie zostało zawiedzione. „Wielka Trwoga” – powiedzmy to od razu – jest dziełem wybitnym, znakomicie napisanym, zasługującym na uwagę i krytykę nie tylko specjalistów. Autor dysponuje nienagannym warsztatem historyka życia społecznego. Do najchętniej wykorzystywanych przez niego źródeł, wydających najobfitszy plon, należą prywatne listy zatrzymane i kopiowane przez cenzorów, okresowe sprawozdania komend milicji, urzędów bezpieczeństwa, komitetów partyjnych i władz administracyjnych o sytuacji w podległych im jednostkach terytorialnych, tudzież gazety codzienne z całego kraju – wszystko z pierwszych lat powojennych. Są to źródła wprowadzające badacza w sam gąszcz życia ulicznego i domowego, wiejskiego i leśnego, a także w świat ludzkich trosk, zbiorowych emocji, obaw i lęków. Jest to obecnie najciekawszy bodaj nurt badań historycznych.

Na historyka, który pragnie odtworzyć stan emocjonalny i moralny społeczeństwa w jakimś przekroju czasowym, czyha jednak znana pułapka szkła powiększającego. Będzie on bowiem – tak jak Marcin Zaremba – przez wiele lat cierpliwie wypisywał ze źródeł lub kopiował to wszystko, co pasuje do jego szufladek badawczych – aż ich zawartość wypełni całe pole obserwacji.

Polityka 35.2012 (2872) z dnia 29.08.2012; Historia; s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Strachy polskie"
Reklama