Gabriel Narutowicz został wybrany na prezydenta Rzeczpospolitej wieczorem 9 grudnia 1922 r. przez Zgromadzenie Narodowe, czyli wspólne posiedzenie Sejmu i Senatu, w piątym głosowaniu. Zgłoszono pięciu kandydatów, z których dwóch (socjalista Ignacy Daszyński i zgłaszany przez mniejszości narodowe Jan Baudouin de Courtenay) nie miało żadnych szans. Wiadomo było, że walka rozegra się pomiędzy kandydatem prawicy – hr. Maurycym Zamoyskim, kandydatem PSL Piast – Stanisławem Wojciechowskim i kandydatem PSL Wyzwolenie – Gabrielem Narutowiczem.
Przewidywano, że w ostatecznym głosowaniu wybór będzie pomiędzy Wojciechowskim i Zamoyskim. Żeby tego uniknąć, kilku członków Związku Ludowo-Narodowego (endecji) i kilku socjalistów oddało głosy na Narutowicza. Motywy były oczywiście odmienne. Endecy uważali, że w ostatecznym głosowaniu zwolennicy Wojciechowskiego przerzucą swe głosy na Zamoyskiego. Socjaliści zaś liczyli, że w tej sytuacji ludowcy poprą Narutowicza, bo nie będą mogli sobie pozwolić na głosowanie na największego polskiego obszarnika, ordynata Zamoyskiego.
Te zabiegi spowodowały, że w czwartym głosowaniu Wojciechowski otrzymał najmniej głosów i odpadł. Pozostali na placu boju Zamoyski i Narutowicz. Z prostej arytmetyki wynikało, że zwycięży ten, którego poprze kierowany przez Wincentego Witosa Klub PSL Piast. Witos stwierdza we wspomnieniach, że raczej był zwolennikiem kandydatury Zamoyskiego, ale nie chciał jej w klubie forsować w obawie przed rozłamem („uprzedzenie do prawicy i każdego jej kandydata przechodziło wszelkie granice, a cóż dopiero gdy ten kandydat był hrabią!”).
Historycy Janusz Pajewski i Waldemar Łazuga zwracają uwagę, że chodziło nie tylko o osobę pierwszego prezydenta, ale i o zasadę, na jakiej go wybierano: „Czy równe są, zgodnie z konstytucją, wszystkie głosy poselskie, czy też według teorii państwa narodowego o najważniejszych sprawach Rzeczpospolitej rozstrzygać mają jedynie Polacy”.