Już pod koniec stycznia 1793 r. wojska pruskie zaczęły zajmować Wielkopolskę na podstawie, wtedy jeszcze tajnego, porozumienia z Rosjanami. Rządzący wówczas Rzeczpospolitą przywódcy konfederacji targowickiej byli kompletnie zaskoczeni. (Konfederację zawiązali liderzy obozu magnackiego pod hasłami obrony zagrożonej wolności, przeciwko reformom Konstytucji 3 maja). Początkowo myśleli wręcz o oporze: ogłosili oficjalny protest, a nawet pospolite ruszenie. Rosyjscy dyplomaci i generałowie, dowodzący stacjonującą w Polsce od poprzedniego roku armią, szybko wybili im to jednak z głowy, a ich oddziały lojalnie wycofały się z przyznanego Prusakom w styczniu terytorium, sięgającego aż po Płock, Łęczycę, Piotrków Trybunalski i Częstochowę (ta ostatnia z rozkazu konfederacji była nawet broniona). Liczono na interwencję Anglii, co angielski dyplomata skwitował cierpko: „Polskę można by uznać za kraj leżący na Księżycu”.
Targowica rozpadła się równie nieoczekiwanie, jak powstała: jej przywódcy całkowicie zaufali carycy Katarzynie, która udzielając im rok wcześniej protekcji, obiecała chronić granice Rzeczpospolitej. Kolejny rozbiór sprawił, że ich koncepcja polityczna legła w gruzach, a oni sami zwątpili w sens swych działań. Marszałek konfederacji koronnej Szczęsny Potocki oświadczył, że „żadnej już nie ma nadziei dla naszego kraju, lubo jeszcze promyk jeden przy imperatorowej”, złożył swoją funkcję i pojechał do Petersburga błagać carycę o zmianę zdania. Jego kolega hetman Rzewuski ograniczył się do wysłania listu. Oba apele zostały zignorowane. Katarzyna działała według planu sformułowanego dwa lata wcześniej, zanim jeszcze wojska rosyjskie, udzielając „pomocy” konfederacji, obaliły ustrój stworzony przez Konstytucję 3 maja.