Obrona pułkownika Kuklińskiego
Krzysztof Piesiewicz o obronie pułkownika Kuklińskiego
Michał Komar: – W jaki sposób zostałeś obrońcą płk. Ryszarda Kuklińskiego?
Krzysztof Piesiewicz: – Pod koniec grudnia 1994 r. Zbigniew Herbert napisał apel w sprawie przywrócenia płk. Kuklińskiemu pełni praw obywatelskich. Rzecz została opublikowana na łamach „Tygodnika Solidarność” w pierwszym numerze 1995 r.
Obok Herberta ten apel podpisali między innymi: Piotr Andrzejewski, Mirosław Chojecki, Maciej Jankowski, Stefan Jurczak, Krzysztof Kąkolewski, Marek Nowakowski, Kazimierz Orłoś, Bohdan Pociej, Zofia i Zbigniew Romaszewscy, Jacek Trznadel oraz Krzysztof Piesiewicz.
Takich apeli było więcej. Wkrótce dowiedziałem się, że I prezes Sądu Najwyższego nosi się z zamiarem wniesienia rewizji nadzwyczajnej na korzyść płk. Kuklińskiego. Stało się to 30 marca 1995 r. Stan prawny sprawy był taki: 23 maja 1984 r. płk Kukliński został skazany na karę śmierci, potem na podstawie amnestii z 1990 r. karę śmierci zamieniono na 25 lat pozbawienia wolności. Kuklińskiemu zostałem polecony przez Andrzeja Gelberga, redaktora naczelnego „Tygodnika Solidarność”. Mój przyszły klient zatelefonował do Herberta, ten dobrze o mnie mówił. W końcu Kukliński zadzwonił do mnie. Powiedział, że chce mi udzielić pełnomocnictwa do obrony. Natychmiast się zgodziłem.
Dlaczego?
Powinność adwokacka. W takich momentach nie należy się długo zastanawiać.
Byłeś jego jedynym pełnomocnikiem?
W sprawie stawali także Jacek Taylor i Piotr Dewiński, który od kilku lat zajmował się sprawami majątkowymi Kuklińskiego. Poszedłem do Sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego na ul.