Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Stół od kuchni

Jak przebiegały przygotowania do obrad

Kiedy mistrz produkcji A. Radzio z Fabryki Mebli w Henrykowie meldował swojemu dyrektorowi, że na Krakowskim, przy montowaniu stołu, wszystko przebiega normalnie, strona solidarnościowa ustalała ciągle, kto obok kogo przy stole usiądzie. Kiedy mistrz produkcji A. Radzio z Fabryki Mebli w Henrykowie meldował swojemu dyrektorowi, że na Krakowskim, przy montowaniu stołu, wszystko przebiega normalnie, strona solidarnościowa ustalała ciągle, kto obok kogo przy stole usiądzie. Wikipedia
Kto obok kogo usiądzie, jakie media dopuścić, skąd wziąć kucharzy i kelnerów? Czy delegaci mają się zwalniać z pracy, żeby dotrzeć do Warszawy? O kulisach obrad Okrągłego Stołu pisała w 1989 r. Anna Małatowska.
Tekst Anny Małatowskiej w POLITYCE z 1989 r.Polityka Tekst Anny Małatowskiej w POLITYCE z 1989 r.

[Tekst ukazał się 11 lutego 1989 roku (POLITYKA nr 6/1658)]

W minionym tygodniu najważniejszą osobą związaną z okrągłym stołem nie wydawał się przewodniczący ani generał, sekretarz, ani ksiądz biskup, ale pani Płachecka z działu gospodarczego URM-u. Pani Płachecka z trudem znosiła ciężar odpowiedzialności za gastronomiczną stronę obrad i z wyjątkową niechęcią przyjmowała zmieniające się komunikaty: kawa w przerwie, ciasta, soki w pierwszej wersji, czy „obiad roboczy” w drugiej? Jeśli obiad roboczy nie w poniedziałek, to skąd wziąć kucharzy i kelnerów na wtorek? Kucharze, kelnerzy, również pani Płachecka, „muszą mieć awizo”, bo tu nie podaje byle kto i nie może gotować pierwszy lepszy. Kucharze mają swój harmonogram, kelnerów wziąć już mógł na wtorek Wilanów, a jeśli w gazetach ukaże się, że szykowano obiad, a obiadu nie będzie?

Warkotowi, który wydawała z siebie pani Płachecka z działu gospodarczego, wtórował w salonach URM-u w piątek szum froterek, jeżdżących po parkietach do połysku, „normalnie jak przed każdym przyjęciem”, a w powietrzu wisiał zapach pasty do podłóg Agata.

Trzeba podjąć temat

Stół zjechał na Krakowskie Przedmieście w środę. Towarzyszył mu z fabryki Mebli w Henrykowie przy ulicy Czarodzieja mistrz produkcji Andrzej Radzio i dwie politurownice, chociaż, jak zauważył dyr. Lewandowski z Henrykowa, zręczniej byłoby w tej sytuacji użyć określenia – dwie panie, które dokonały drobnych uzupełnień lakierniczych. Zawsze w podróży coś się podrapie. Tym bardziej że była to druga podróż stołu: z Jabłonnej wrócił do fabryki, przeleżał 80 dni w magazynie i znowu wyruszył.

Reklama