Historia

Wlazł i mruga

Kociaki w starożytności

Mumia kota z III-I w. p.n.e. Mumia kota z III-I w. p.n.e. The Art Archive/Alamy / PAP
Koty, jako zwierzęta nocy, od wieków uważane były za symbol tajemnicy i erotyki. Ich przyjaźń z człowiekiem zaczęła się jednak przyziemnie – od łapania myszy.
Kot z jadeitu z okresu dynastii Han.Panorama Media Kot z jadeitu z okresu dynastii Han.

Podobno ludzie dzielą się na psiarzy i kociarzy. Ci pierwsi zachwalają psią wierność, wspólne piesze wycieczki i psie oddanie; ci drudzy podziwiają kocią niezależność, elegancję i naturalną drapieżność. Psy i koty są od tysiącleci najchętniej trzymanymi w domach zwierzętami, z tym że te pierwsze przystały do człowieka, zanim został rolnikiem. Koty, jako zwierzęta bardziej wymagające i wygodne, towarzyszą nam od momentu, gdy dorobiliśmy się stałego adresu i wprowadzili do bardziej solidnych domów ze spiżarniami na zboże.

Najstarsze świadectwo obecności kotów w społecznościach ludzkich zachowało się na Cyprze. Na stanowisku Shillourokambos, w liczącej 9,5 tys. lat osadzie wczesnych rolników, archeolodzy francuscy natrafili w 2007 r. na grób człowieka pochowanego z ośmiomiesięcznym kotem. Mężczyzna miał wysoki status, bo przy jego szczątkach leżały kamienne narzędzia i ochra, natomiast o tym, że zabity w ofierze kot musiał odgrywać ważną rolę, świadczą otaczające jego szkielet muszle. Ludzie musieli specjalnie sprowadzić koty na Cypr, bo na wyspie nie było ich dzikich kuzynów, jest zatem wysoce prawdopodobne, że traktowano je jako rodzaj świętego zwierzęcia. Archeozoolodzy nie potrafili ustalić, czy kot z Shillourokambos był udomowiony, stwierdzili jedynie, że był duży i przypominał Felis silvestris lybica – dzikiego kota nubijskiego.

Udomowienie kota nie jest tak jednoznaczne jak w przypadku psa, bydła czy świni, bo w kościach wielu kotów domowych nie widać ingerencji człowieka w ich rozwój. W dodatku koty domowe łatwo wtórnie dziczeją, dlatego wielu badaczy widziało w nich raczej zwierzęta oswojone; ci, którzy mówili o udomowieniu, byli przekonani, że doszło do niego w Egipcie ok. 4 tys. lat temu. Najnowsze odkrycia archeologów, uzupełnione badaniami genetycznymi, pozwalają inaczej spojrzeć na historię przyjaźni z człowiekiem i genetyczne dzieje domowych mruczków.

Badacze od dawna zakładali, że człowiek przyjął kota pod swój dach ze względu na jego umiejętność łowienia myszy, ale dopiero teraz pojawiły się na to twarde dowody. Znaleźli je archeolodzy chińscy w liczącej 5300 lat neolitycznej osadzie Quanhucun (prowincja Shaanxi). Jak można wyczytać w grudniowym „Proceedings of the National Academy of Sciences”, żyjący z uprawy prosa rolnicy mieli problem ze szkodnikami, na co wskazują wykopane przez nie korytarze prowadzące do jam spichlerzowych. Pradziejowi rolnicy starali się utrudnić gryzoniom dostęp do zgromadzonego ziarna, przechowując je w specjalnych naczyniach, ale ich główną bronią najprawdopodobniej były koty. Archeolodzy natrafili w dołach ze śmieciami na osiem kostek należących co najmniej do dwóch osobników.

Pierwsze koty za płoty

Analiza izotopowa węgla i azotu wykazała, że koty w Quanhucun żywiły się głównie małymi gryzoniami jedzącymi ziarno. Archeozoolog Fiona Marshall z Washington University w St. Louis przypuszcza, że mieszkańcy wioski odwdzięczali się małym drapieżnikom za pomoc w walce ze szkodnikami, karmiąc ich przygotowanymi dla siebie potrawami zbożowymi, bo dieta jednego z kotów składała się z nienaturalnie dużej ilości ziarna.

Badaczka zwróciła też uwagę na wiek drugiego osobnika. Stan jego zębów wskazuje, że żył nawet 6 lat, co u dzikich kotów jest raczej niespotykane. Może to świadczyć o tym, że rolnicy w Quanhucun hołubili swoje koty, ale gdyby tak było, to ich kości raczej nie trafiłyby na śmietnik, tylko by je starannie pochowano, jak to miało miejsce na Cyprze. Nie można zatem wykluczyć, że koty trzymano ze względu na ich umiejętności łowieckie, a też ze względu na ich mięso lub futro. Poza tym pozostaje też pytanie, czy koty w Quanhucun były już udomowione.

Kilka lat temu genetyk Carlos Driscolla z Wildlife Institute of India w Dehradun, po porównaniu DNA około tysiąca dzikich i domowych kotów stwierdził, że wszystkie współczesne koty domowe są potomkami dzikiego kota nubijskiego. Na razie nie wiadomo, do którego podgatunku należą koty z Quanhucun, ale już teraz Driscolla zaznaczył, że znalezisko to może mieć ogromne znaczenie dla zrozumienia, jak przebiegało udomowienie. Jeśli badania genetyczne wykażą, że pochodziły od dzikich kotów nubijskich, to znaczy, że musiały przejść z Bliskiego Wschodu do Chin znacznie wcześniej, niż zakładano i oznaczałoby, że chińscy rolnicy nie odegrali specjalnej roli w ich udomowieniu. Jeśli jednak należały do innego gatunku (np. kotów bagiennych Felis chaus lub bengalskich Prionailurus bengalensis) – to udomowiono je w Chinach. Ta druga opcja dowiedzie, że domestykacja kotów (podobnie jak psów czy świń) przebiegała niezależnie w różnych miejscach na świecie.

Chodzi własnymi drogami

John Bradshaw z Bristol University od lat bada zachowania i stosunek kotów do człowieka. Nie można się jednak oprzeć wrażeniu, że wiele „kocich tajemnic”, które badacz odkrywa w swej książce „Cat Sense”, dawno dostrzegli nasi przodkowie. Z tekstów, ikonografii i symboliki kota w różnych kulturach wynika, że doceniano ich inteligencję, niezależność, odwagę, zwinność, ale jednocześnie bano się ich skrytości, agresji i nieprzewidywalności. Nic dziwnego, że kot – mniejszy kuzyn dumnego lwa, wspaniałego tygrysa czy szybkonogiego leoparda – wcześnie trafił do panteonu bogów.

Zazwyczaj ten polujący w ciemnościach niezależny indywidualista uważany był za zwierzę nocy powiązane z Księżycem. Dla Indian w obu Amerykach kot był bogiem łowcą i bogiem burzy; Celtowie uważali go za opiekuna pogrzebów z umiejętnością prorokowania; Chińczycy kota wiązali z yin – siłami zła i przemiany; a Japończycy wierzyli, że potrafi zmieniać swą postać.

Koty są zwierzętami przeklętymi dla buddystów, bo nie płakały, gdy umierał Budda, i zaratusztrian, którzy widzą w nich najbliższych towarzyszy złego Arymana. Chrześcijaństwo też zaadaptowało „ciemną stronę kota” i powiązało go z szatanem, śmiercią i czarną magią. Mimo że w wielu kulturach kot (zwłaszcza czarny) stał się symbolem czarownic, a jego pojawienie się zwiastowało nieszczęście, jednocześnie mógł cieszyć się ogromnym szacunkiem, tak jak w starożytnym Egipcie.

Egipcjanie nazywali kota onomatopeicznym słowem mjw (czyt. mju), poświadczonym w tekstach z przełomu XXIII–XXII w. p.n.e. Trzy wieki później koty pojawiły się na ścianach grobowców w scenach polowania na ptaki, a z czasem awansowały, stając się obok małp i psów ukochanymi pupilami Egipcjan. Wysoki status kotów wiązał się z przekonaniem, że są one emanacją różnych egipskich bogów. Kot pojawia się w Księdze Umarłych jako zabójca złego węża Apopisa i jedna z form boga Słońca Ra, ale może być też utożsamiany z groźnymi demonami. Najbardziej znany jest jako personifikacja Bastet z miasta Bubastis. Ta znana na cały Egipt bogini była z jednej strony krwiożerczą lwicą, której bóg Słońca Ra nakazał zniszczenie rodzaju ludzkiego, z drugiej swawolną boginią zabawy, uciech, ale i ciężarnych. Do dziś kociogłowe figurki to popularny symbol starożytnych tajemnic i pamiątka z Egiptu.

Wyjątkowym zjawiskiem był nad Nilem zwyczaj mumifikowania kotów. W Okresie Późnym (664–332 p.n.e.) i Ptolemejskim (332–30 p.n.e.) spopularyzował się zwyczaj trzymania kotów przy świątyniach, gdzie karmiono je i doglądano. Po śmierci ich ciała balsamowano, wkładano do trumien i składano w grobach na kocich cmentarzyskach (np. w Bubastis i Sakkarze). Mumie kotów sprzedawano też jako wota.

Według dziejopisa greckiego Herodota, właściciele po śmierci kota rozpaczali i golili brwi na znak żałoby. Dlatego panuje przekonanie, że kotów jako świętych zwierząt nie zabijano. Tymczasem z badań mumii wotywnych wynika, że wiele kotów ma skręcony kark. Przyczyną był ogromny popyt na mumie wotywne, co sprawiało, że szacunek do kotów przegrywał z ekonomią. Trzeba Egipcjanom jednak oddać sprawiedliwość, że wyjątkowo starannie je mumifikowali, usuwając wnętrzności, wysuszając natronem i nacierając mieszanką tłuszczu i żywic. Ich ciała wypychano i usztywniano patykami, by obandażowana mumia zachowała odpowiedni kształt.

Na kocią łapę

Koty trzymane w domach rzeczywiście były oczkiem w głowie właściciela. – Ulubiona kotka księcia Totmesa, syna faraona Amenhotepa III, wabiła się Kicia (Ta-miit) i została pochowana w trumnie z inskrypcjami, nazywającymi ją jak zmarłych ludzi „Ozyrysem” – mówi dr Andrzej Ćwiek egiptolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Poza tym koty były wdzięcznym motywem bajek zwierzęcych, jak baśń o wojnie myszy z kotami czy satyrycznych scenek, w których kot pasie gęsi czy koci służący obsługuje mysią panią.

Egipcjanom giętkie ciało kota, jego zmysłowe lenistwo, ale też skrytość i skłonność do zdrad kojarzyło się z kobietą. Dlatego drugie oblicze kociogłowej bogini Bastet, jako bogini płodności i miłości, miało bardzo erotyczny charakter. Według Herodota w trakcie erotyczno-orgiastycznych procesji w Bubastis ku czci bogini, kobiety wulgarnie klęły i tańczyły, pokazując łono.

Zresztą nie tylko Egipcjanie wiązali kota z erotyką. Starożytni Rzymianie przedstawiali boginię wolności Libertas z kotem u stóp – najbardziej niezależnym ze zwierząt, nieskrępowanym żadnymi konwenansami. Natomiast Skandynawowie w koty zaprzęgli rydwan namiętnej Frei, bogini miłości, płodności i magii. Kota dosiada też hinduistyczna bogini narodzin Śasti. W końcu kot jako kwintesencja nieokiełznanej erotyki i mocy tajemnych stał się atrybutem rozwiązłych wiedźm w kulturze chrześcijańskiej. A zatem nawet jeśli bliskość dnia zakochanych (14 lutego) i obchodzonego od 1990 r. światowego dnia kota (17 lutego) jest zbiegiem okoliczności, można dopatrzyć się głębokich korzeni kulturowych tej koincydencji. Dobrze jednak, że dzień św. Walentego dzieli od dnia kota te kilka dni, w końcu lepiej najpierw się zakochać, a potem oddawać się cielesnym rozkoszom pod znakiem kota.

Mimo że koty mieszkają z człowiekiem od tysięcy lat, nadal zachowały dzikie instynkty i cechy, które przydawały się im, gdy żyły na wolności – widzą w nocy, umieją spadać na cztery łapy i polować na myszy. Wychodzące futrzaki często przynoszą je do domu. Według Bradshawa nie są to żadne prezenty dla opiekunów, koty po prostu zanoszą zdobycz w miejsce, w którym mogą ją w spokoju zjeść. Z tym że dziś nasze wybredne pupile zamiast wcinać twardą mysz, wolą zjeść czekający na nie w misce delikatny pasztet z puszki, a łapanie gryzoni to dla nich rodzaj okrutnego sportu. Niezależność kotów domowych manifestowana jest na jeszcze jednej płaszczyźnie – pomimo lat wspólnego życia z człowiekiem, zamknięcia w domach i masowej kastracji nadal ok. 80 proc. kotów rozmnaża się na wolności.

Mieli rację nasi przodkowie, kot to rzeczywiście tajemnicze zwierzę – niby udomowione, ale nie do końca, niby inteligentne, ale trudne do wytresowania, niby łagodne i przymilne, ale potrafiące pokazać pazur. Niezależnie od tego, jakie były początki wspólnej egzystencji ludzi z kotami, dziś można odnieść wrażenie, że te niezależne, wyniosłe i piękne zwierzęta łaskawie pozwalają się kochać swoim właścicielom, ci zaś robią wszystko, by zaskarbić sobie ich sympatię – sprzątają kuwety, karmią łakociami i kupują zabawki. Ale może nie ma się co dziwić, w końcu kotu, miniaturce króla zwierząt, nasza miłość i oddanie po prostu się należą.

Polityka 7.2014 (2945) z dnia 11.02.2014; Nauka; s. 67
Oryginalny tytuł tekstu: "Wlazł i mruga"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną