Od kilkunastu lat seriale historyczne są jednym z najbardziej prestiżowych i dochodowych przedsięwzięć w branży telewizyjnej. Płatne stacje, z amerykańską HBO na czele, mają na tyle zasobne konta, że są w stanie zatrudniać najlepszych scenarzystów, reżyserów i aktorów. Co więcej, zaczęły przebijać Hollywood tym, co było dotąd słabością telewizji. Znudzony krótką fabułą widz zaczął coraz łaskawszym okiem patrzeć na wielogodzinne widowiska, z bardziej złożoną akcją i większą liczbą bohaterów niż w jakimkolwiek filmie kinowym. Pomogła także technologiczna rewolucja, która gwałtownie skróciła dystans między ekranem telewizyjnym i kinowym.
Szerokopasmowy internet i płyty DVD sprawiły, że nie jesteśmy już przykuci do telewizorów, nie grożą nam tygodniowe przerwy w narracji, a serial sprzed kilku czy nawet kilkunastu lat jest wciąż dostępny na wyciągnięcie ręki. To wszystko, w połączeniu z urodą fotogenicznej z natury historią, dało możliwość snucia wspaniałych opowieści.
Przedstawiamy siedem z nich, naszym zdaniem najlepszych:
7. „Ja, Klaudiusz”. Ten wyprodukowany w zamierzchłych już czasach, bo w 1976 roku, przez BBC serial jest uznawany za „wzór z Sèvres” serialu historycznego. Wielki sukces zawdzięcza przede wszystkim znakomitemu materiałowi literackiemu, jest to bowiem wierna adaptacja słynnej powieści Roberta Gravesa o tym samym tytule. Choć opowiadający fascynującą historię rodzinną pierwszych rzymskich cesarzy i zrealizowany z wielką kulturą, jakiej już we współczesnych produkcjach telewizyjnych nie uświadczymy, ma dwie podstawowe wady.
Pierwsza wynika z pewnej słabości samej powieści Gravesa, który, najzupełniej zresztą świadomie, oparł się o „Żywoty Cezarów” Swetoniusza, przedstawiciela tzw.