Historia potoczyła się inaczej, a insurekcja i jej Naczelnik stali się fundamentem niepodległościowej legendy, jaką żywiono Polaków przez kolejne dziesiątki lat. Niewielu wybitnych rodaków było równie fetowanych, choćby nazwami ulic, placów, szkół. Ale Kościuszkę czcimy głównie jako „pierwszego powstańca”. W wolnej od 25 lat Polsce ta legenda schodzi na plan dalszy. Tymczasem Kościuszko doskonale nadaje się na idola i patrona współczesnej Trzeciej Rzeczpospolitej.
Warto wrócić do innych treści testamentu Kościuszki, „ostatniego rycerza, ale pierwszego Słowianina, który nowocześnie rozumiał braterstwo i równość”. Autor tej oceny, francuski historyk Jules Michelet, nie wyróżniał się w swej admiracji. Kościuszko był legendą już za swego życia. Bohater wolnego świata, fetowany na salonach, kochany przez lud i uwielbiany przez kobiety. Kim był? Pytanie pozornie proste, a trudno mieć nawet pewność, kiedy dokładnie się urodził. Jako datę najbardziej prawdopodobną podaje się 4 lutego 1746 r. Potem jednak zaczynają się jeszcze poważniejsze kłopoty – jeśli czytelnik zgodnie z duchem czasu sięgnie do Wikipedii, w wersji polskiej przeczyta, że Kościuszko był „polskim i amerykańskim generałem”. Wariant białoruski informuje, że Kasciuszka zasłużył się jako „działacz polityczny i wojskowy Rzeczy Pospolitej”. Autorzy wersji angielskiej piszą zaś: „bohater narodowy Polski, Litwy, Białorusi i Stanów Zjednoczonych”.
Każdy może mieć swojego Kościuszkę i odwoływać się do różnych aspektów jego złożonej tożsamości: urodził się na Mereczowszczyźnie na terenach historycznej Białorusi. Szlachecki ród Kościuszków miał białoruskie korzenie, zdążył się jednak spolonizować na długo, zanim urodził się Tadeusz.