Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Tajemnica Hotelu Polskiego

Dla ocalałych Żydów to miejsce było jak cud

Hotel Polski przy ul. Długiej 29, 1941 r. W 1943 r. internowano tu Żydów, którym udało się zdobyć zagraniczne paszporty. Hotel Polski przy ul. Długiej 29, 1941 r. W 1943 r. internowano tu Żydów, którym udało się zdobyć zagraniczne paszporty. AN
To był paradoks. W okupowanej Warszawie deklaracja „jestem Żydem” oznaczała wyrok śmierci. Ale w bramie Hotelu Polskiego stawała się przepustką do wolności. Tak się przynajmniej wydawało.
Emanuel Ringelblum. Należał do komisji w warszawskim getcie przygotowującej listy tych, których trzeba ratować najpierw: twórców, naukowców, działaczy.Alexander Lewskowicz/East News Emanuel Ringelblum. Należał do komisji w warszawskim getcie przygotowującej listy tych, których trzeba ratować najpierw: twórców, naukowców, działaczy.

Wszystko zaczęło się od historii miłosnej. Eli Sternbuch, przedstawiciel znanej ortodoksyjnej rodziny szwajcarskich Żydów, bez pamięci zakochał się w pięknej i wykształconej warszawskiej Żydówce Gucie Eizenzweig. Wkrótce po tym, jak się poznali, wybuchła druga wojna. Eli nie zapomniał o Gucie. Przysyłał jej do getta paczki i cały czas myślał, jak ją stamtąd wydostać. W końcu wpadł na pomysł, by załatwić ukochanej paszport. To dawało pewne przywileje. Żydzi, obywatele obcych państw, nie musieli nosić opasek z gwiazdą Dawida, nie podlegali przymusowej pracy i mogli opuszczać teren getta bez specjalnych przepustek. Ale – co najważniejsze – pojawiła się też szansa, że będą wymieniani na niemieckich jeńców. Eli Sternbuch załatwił Gucie i jej rodzinie paszport paragwajski. Wraz z grupą innych Żydów cudzoziemców zostali wkrótce internowani na Pawiaku, a potem przewiezieni do obozu w Vittel we Francji. Tam mieli czekać na statek do Ameryki. Skoro udało się z Gutą, dlaczego nie miało udać się z innymi?

Już wcześniej mieszkające za granicą rodziny polskich Żydów wysyłały bliskim do getta paszporty lub promesy obcych państw, bo była to szansa na ratunek. Rodzina Sternbuchów wraz z dwiema szwajcarskimi organizacjami pomocy Żydom zaczęli to robić na dużą skalę. W warszawskim getcie specjalna komisja, w skład której wchodził m.in. Emanuel Ringelblum, przygotowała listę osób, które należy ratować w pierwszej kolejności: twórców, naukowców, działaczy. W akcję paszportową zaangażowane były także polskie placówki dyplomatyczne: poselstwo RP w Bernie i konsulat w Nowym Jorku. Kanałami dyplomatycznymi płynęły pieniądze i informacje. Załatwiano paszporty i promesy Paragwaju, Hondurasu, Kostaryki, Gwatemali, Haiti, Ekwadoru, Peru, Boliwii, Panamy i Wenezueli.

Polityka 28.2015 (3017) z dnia 07.07.2015; Historia; s. 52
Oryginalny tytuł tekstu: "Tajemnica Hotelu Polskiego"
Reklama