Zacząć należy od istotnej uwagi: tylko część zebranych 12 września w salonie podprefektury w Abbeville, miasteczku w północnej Francji, spotkała się w trakcie tej wojny po raz pierwszy. Najważniejsi spośród wojskowych uczestników narady – głównodowodzący armii francuskiej gen. Maurice Gamelin oraz szef brytyjskiego Sztabu Imperialnego gen. Edmund Ironside – plany wojenne swych armii omówili już osiem dni wcześniej, stłoczeni w niewielkim pokoiku Gamelina w podparyskim zamku Vincennes, gdzie Francuzi zainstalowali właśnie swe naczelne dowództwo. To wtedy zapadły decyzje, które miały okazać się kluczowe.
Stojący przy wielkiej mapie świeżo powstałego frontu zachodniego francuski dowódca raz po raz kierował dłoń na północny wschód, gdzie niebawem miała ruszyć ofensywa jego wojsk. Czy raczej – zbrojna demonstracja, o celach raczej politycznych niż wojskowych. – C’est un essai – n’est ce-pas? – Un essai (To jest próba – nieprawdaż? – Próba) powtarzał Gamelin, wyjaśniając przybyłym zza kanału La Manche gościom – przy pełnym z ich strony zrozumieniu – że skutecznie oparł się wywieranym nań przez rząd naciskom, by „natychmiast zrobić coś dla zmniejszenia [niemieckiej] presji na Polskę” i „nie zamierza marnować swych zasobów tylko po to, by sprawić wrażenie, że coś robi”. Na razie podkreślał, że spieszyć się zbytnio nie należy, a ruch sił francuskich będzie „metodyczny, powolny i uporządkowany”. Zakładał, że chroniące zachodnią granicę Rzeszy umocnienia tzw. linii Zygfryda osiągną one mniej więcej 20 września i wtedy dopiero będą mogły rozpocząć testy ich wytrzymałości. Dzień później z planami gen. Gamelina zostali zapoznani członkowie brytyjskiego Gabinetu Wojennego, dokonując ogólnej akceptacji przedstawionych zamierzeń.