Ostatnią, nadzwyczajną sesję sejmu i senatu II RP zwołano 2 września 1939 r. Wielu posłów i senatorów chciało walczyć z Niemcami i trzeba było znowelizować ordynacje wyborcze zabraniające im łączenia mandatu z czynną służbą wojskową. Obie izby na czas stanu wojennego swe uprawnienia przekazały sejmowi i senatowi w składzie okrojonym do 41 i 19 osób (z 208 i 96). Te małe izby już się nie zebrały. Prezydent Władysław Raczkiewicz 2 listopada 1939 r. rozwiązał sejm i senat. Nowe wybory miały się odbyć w 60 dni po zakończeniu wojny. Nie doszło do nich, a w czerwcu 1946 r. w sfałszowanym referendum zdecydowano o likwidacji senatu.
W II RP senat wybierano pięciokrotnie. Jarosław Maciej Zawadzki, historyk z Kancelarii Senatu, autor księgi pamiątkowej „Senatorowie, losy wojenne i powojenne”, ustalił, że w stenogramach z posiedzeń senatu odnotowano 575 senatorskich ślubowań. Złożyły je 452 osoby (ponad 100 senatorów zasiadało w senacie dłużej niż jedną kadencję). Do wybuchu wojny zmarło 92 senatorów, podczas niej zginęło lub zmarło 155, a jej końca doczekało 205. Byli wśród nich premierzy, ministrowie, oficerowie, duchowni, ziemianie, przedsiębiorcy, naukowcy, nauczyciele, przedstawiciele mniejszości narodowych, dziennikarze, działacze społeczni, a także rzemieślnicy i rolnicy. Niektórzy zasiadali wcześniej w parlamentach państw zaborczych. Wielu za działalność niepodległościową trafiło do więzień lub na zesłanie, a później walczyło w Legionach, w obronie Lwowa, w powstaniach śląskich i wielkopolskim czy w wojnie z bolszewicką Rosją. Takiemu składowi izby sprzyjała ordynacja obowiązująca przy wyborze senatu dwóch ostatnich kadencji, kiedy to 64 senatorów wybierały zgromadzenia elektorów (ok. 300 tys. osób z określonym statusem), a 32 nominował prezydent.
„Parlamenty lat trzydziestych nie zapisały się najlepiej w najnowszej historii politycznej Polski ani w historii parlamentaryzmu polskiego – pisał w POLITYCE (34/89) prof.