Andrzej Fedorowicz
15 grudnia 2015
Co Amerykanie kupowali na kartki
Koniec wojny, idziemy na zakupy!
Kiedy 70 lat temu w Stanach Zjednoczonych zniesiono – wprowadzone podczas wojny – kartki na buty, benzynę i żywność, skończyło się to największym w historii konsumpcyjnym szaleństwem.
Najpierw, 30 października 1945 r., rząd Stanów Zjednoczonych zniósł reglamentację obuwia, a trzy tygodnie później, tuż przed Świętem Dziękczynienia, zniknęły kartki na mięso, tłuszcze, przetwory mleczne, puszkowane owoce i warzywa oraz kilkanaście innych produktów. 18 mln przydomowych ogródków, zwanych victory gardens, zamieniano z powrotem na trawniki, a kupowane wcześniej masowo zestawy do wekowania szły do lamusa.
Najpierw, 30 października 1945 r., rząd Stanów Zjednoczonych zniósł reglamentację obuwia, a trzy tygodnie później, tuż przed Świętem Dziękczynienia, zniknęły kartki na mięso, tłuszcze, przetwory mleczne, puszkowane owoce i warzywa oraz kilkanaście innych produktów. 18 mln przydomowych ogródków, zwanych victory gardens, zamieniano z powrotem na trawniki, a kupowane wcześniej masowo zestawy do wekowania szły do lamusa. Na stacjach benzynowych znów można było zatankować pełny bak paliwa, a sprzedawcy aut przerabiali zamienione w kręgielnie budynki z powrotem na salony samochodowe. Z trwającej 45 miesięcy wojny Ameryka wychodziła jako inny kraj. Jeszcze w grudniu 1941 r., 12 lat po wybuchu Wielkiego Kryzysu, wskaźnik bezrobocia wynosił 15 proc. i to mimo wielkich inwestycji z rozpoczętego w 1933 r. przez prezydenta Roosevelta programu New Deal. W ramach finansowanych przez państwo prac publicznych zbudowano lub wyremontowano m.in. 1 mln km dróg, 124 tys. mostów, 40 tys. szkół, 1 tys. lotnisk, 2,5 tys. szpitali i stadionów. Dzięki temu najwyższe w historii kraju 30-proc. bezrobocie spadło o połowę. Jednak po ośmiu latach Nowego Ładu 5,3 mln Amerykanów wciąż nie miało pracy, a produkcja przemysłowa z trudem osiągała wskaźniki z 1929 r. Tymczasem po niespełna czterech latach wojny bez zatrudnienia było zaledwie 670 tys. osób – 1,2 proc. siły roboczej! Na rynek pracy wrócili nie tylko dotychczasowi bezrobotni, ale weszło na niego także 6,5 mln niepracujących dotąd kobiet oraz kilka milionów czarnoskórych obywateli USA. Wzrost był oczywiście spowodowany powołaniem do wojska milionów młodych mężczyzn i setek tysięcy kobiet (w sumie służbę w armii przeszło niemal 16 mln Amerykanów), ale drugim powodem był ogromny skok produkcji przemysłowej. W 1945 r. była ona dwa razy wyższa niż przed Pearl Harbor, a w niektórych gałęziach, jak przemysł lotniczy czy okrętowy, zwiększyła się od kilku do kilkunastu razy. Dla pokolenia Amerykanów dorastającego w czasach Wielkiego Kryzysu ten boom musiał wydawać się prawdziwym cudem. Tym łatwiej przyszło im zaakceptować wynikające z wojennej gospodarki ograniczenia. Ameryka przechodzi na kartki 1 marca 1942 r., niespełna trzy miesiące po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny, rozpoczęło się wydawanie pierwszych kartek na żywność. Zajmowało się tym 8 tys. punktów. Dwa miesiące później rządowa agencja Office of Price Administration (OPA) ogłosiła zamrożenie cen żywności i innych racjonowanych produktów na czas wojny – nie mogły one rosnąć powyżej wyznaczonych norm. Celem było uniknięcie sytuacji z czasów pierwszej wojny światowej, kiedy koszty utrzymania w USA zwiększyły się o niemal 70 proc. Nieprzestrzeganie zakazów, nielegalny handel i spekulacja miały być karane grzywną do wysokości 10 tys. dol. – równowartością kilkuletniego przeciętnego wynagrodzenia. Przy ustalaniu kartkowych przydziałów organizatorzy reglamentacji sięgnęli po prace naukowe pionierów dietetyki – Brytyjczyków Elsie Widdowson i Roberta McCance’a z wydziału medycyny eksperymentalnej Uniwersytetu Cambridge. Ich prace nad chemicznym składem ludzkiego ciała i niezbędnymi do jego funkcjonowania składnikami zostały wykorzystane po raz pierwszy w 1940 r. przez rząd Wielkiej Brytanii przy wprowadzaniu wojennego racjonowania żywności w tym kraju. Brytyjskie doświadczenia stały się wzorem dla Ameryki nie tylko przy ustalaniu wysokości przydziałów, ale także organizowaniu wsparcia dla wojennego zaopatrzenia. W kraju rozpoczęła się promocja victory gardens, służących uprawie warzyw, które miały stać się ważnym składnikiem wojennej diety. W całych Stanach powstało 18 mln ogródków zwycięstwa (z czego 12 mln w miastach), a ich roczna produkcja wynosiła 9–10 mln ton – tyle samo co komercyjna. Zainicjowano też ogólnonarodową modę na domowe przetwórstwo. O ile w 1942 r. sprzedaż zestawów do wekowania wynosiła 66 tys. sztuk rocznie, to rok później było to już pięć razy tyle. Wojenna propaganda promowała też tańsze niż mięso źródła białka, na przykład twaróg – w czasie wojny jego spożycie wzrosło pięciokrotnie. Na kartki Amerykanom przysługiwało tygodniowo pół funta (0,225 kg) cukru. Przydział mięsa był uzależniony od wieku. Dzieci do 8 lat miały prawo do trzech czwartych funta (0,34 kg) mięsa na tydzień, dla tych od 8 do 12 lat norma była dwukrotnie większa, a dla osób powyżej 12 lat wynosiła 2,5 funta (1,13 kg). Znacznie gorzej było z kawą, której racjonowanie rozpoczęto pod koniec listopada 1942 r. Początkowo przydział wynosił 1 funt (0,45 kg) na pięć tygodni, co stanowiło około połowy przedwojennego spożycia. Później norma ta musiała wystarczyć na 6 tygodni. Powodem nie była niemożność importu (producentami kawy były niebiorące udziału w wojnie kraje Ameryki Łacińskiej), ale brak statków: większość floty została skierowana do transportu strategicznych materiałów wojennych i sprzętu wojskowego. O ile Amerykanie pokornie zaakceptowali ograniczenia w sprzedaży innych produktów żywnościowych, o tyle brak kawy budził wyraźne i powszechne niezadowolenie. W rezultacie rząd USA potraktował ją jako surowiec strategiczny i już w lipcu 1943 r., po niespełna 8 miesiącach reglamentacji, kartki na kawę zniesiono. Był jednak jeszcze jeden produkt, którego brak dawał się wyraźnie we znaki – benzyna. Jeżdżąc sam, wozisz Hitlera Pierwszym towarem, który padł ofiarą reglamentacji już pod koniec 1941 r., były opony samochodowe. Wiązało się to z faktem, że Holenderskie Indie Wschodnie (obecnie Indonezja) znalazły się pod japońską okupacją, a stamtąd właśnie pochodziło 90 proc. importowanego do USA kauczuku. Stał się on najbardziej poszukiwanym w Stanach towarem, a w kraju rozpoczęto ogólnonarodową akcję pod hasłem America needs your scrap rubber – Ameryka potrzebuje twojej zużytej gumy. W miastach pojawiły się plakaty pokazujące, ile tego surowca jest potrzebne do produkcji sprzętu bojowego – od 0,5 kg na maskę gazową do 850 kg dla ciężkiego bombowca. Konsekwencją braku gumy było wprowadzenie całkowitego zakazu produkcji samochodów osobowych i ich sprzedaży osobom prywatnym. W lutym 1942 r. ilustrowany tygodnik „Life” opublikował reportaż o zjechaniu z taśmy produkcyjnej ostatniego cywilnego pontiaca, pozbawionego zresztą koła zapasowego. Na zlecenie rządu policzono wszystkie stojące u dealerów, a niesprzedane dotąd auta – było ich 532 tys. sztuk. Odtąd mogły być one sprzedawane tylko na potrzeby wojska, policji, straży pożarnej, lekarzy, handlowców, listonoszy i jeszcze paru profesji. Produkcja części zamiennych miała być kontynuowana zaledwie w kilku fabrykach. Dla bezrobotnych dealerów firmy samochodowe organizowały kursy pod hasłem Service to survive – serwisuj, aby przeżyć, ale nie było to proste. Guss Orr, sprzedawca aut z Teksasu, wspominał później, jak w każdym miesiącu wyruszał w liczącą 1400 mil (2240 km) podróż koleją do sąsiednich stanów w poszukiwaniu części zamiennych – opon, akumulatorów, lamp i elementów silników. W ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy z krajobrazu Stanów Zjednoczonych zniknęły wszystkie złomowiska. Wielu dealerów zamknęło jednak interes na czas wojny, zamieniając swoje salony m.in. w kręgielnie i kina. Cztery miesiące po wstrzymaniu produkcji i sprzedaży samochodów w USA pojawiły się kartki na benzynę. Początkowo reglamentacja obejmowała tylko mieszkańców 17 wschodnich i północno-zachodnich stanów, jednak pod koniec 1942 r. rozszerzono ją na cały kraj. Powodem był nie tyle brak paliwa – USA produkowały go w ilości wystarczającej dla zaspokojenia wewnętrznych potrzeb – ile chęć ograniczenia zużycia jeżdżących już aut, a przede wszystkim ich opon, których nie było czym zastąpić. Wprowadzono pięć rodzajów kartek i nalepek na szyby. Na znaczek A, dla zwykłego kierowcy, przysługiwały 4 galony (15 l) paliwa na tydzień. Norma była dwukrotnie wyższa dla znaczka B, który otrzymywały osoby pracujące w przemyśle wojennym, i rosła dla posiadaczy kartek C i X, przysługujących lekarzom, listonoszom, pracownikom kolei oraz vipom. Tankować bez żadnych ograniczeń mogli tylko pracujący w transporcie drogowym posiadacze znaczków T. Jednocześnie patriotyczna propaganda promowała oszczędzanie opon przez jazdę z prędkością nieprzekraczającą 35 mil (56 km) na godzinę i ograniczenie tygodniowego przebiegu aut do 100 km. Pojawiały się też plakaty namawiające do wykorzystywania samochodu przez większą liczbę pasażerów. „When you ride alone you ride with Hitler! Join a Car-Sharing Club today!” (Kiedy jeździsz sam, jeździsz z Hitlerem! Przystąp dziś do klubu dzielenia się samochodem!) – nawoływał jeden z nich. Jazda rekreacyjna została całkowicie zabroniona, a zakaz ten oprócz policji miały egzekwować tzw. sądy obywatelskie. Pierwsze posiedzenie takiego gremium odbyło się w Pittsburghu pod koniec maja 1943 r. Chudsi, ale bogatsi Lista reglamentowanych towarów obejmowała w sumie ok. 30 pozycji. Oprócz żywności i benzyny były też na niej m.in. buty (przysługiwała jedna para rocznie) i maszyny do pisania. Z ubrań zniknęły zamki błyskawiczne, a z męskich spodni mankiety, nie do kupienia była odzież z wełny. Pastę do zębów można było nabyć tylko pod warunkiem zwrotu wyciśniętej metalowej tubki. Jednocześnie w całym kraju trwała zbiórka stali i metali kolorowych, których niedobór War Production Board – gabinet wojenny przy prezydencie USA – oceniał na 6 mln ton. Rozbierano nieużywane mosty i tory, a gwiazda Hollywood Rita Hayworth namawiała do oddawania na potrzeby przemysłu zbrojeniowego samochodowych zderzaków. W myśl hasła „jedna łopata to cztery ręczne granaty” przekazywano na złom niepotrzebne domowe narzędzia. Wstrzymana została produkcja odkurzaczy i kuchenek elektrycznych, zamarł ruch budowlany. Od początku wojny zabroniona była też sprzedaż jedzenia dla psów i kotów w metalowych puszkach. Amerykanie zbierali zużyty do smażenia tłuszcz, z którego można było pozyskać potrzebną do produkcji materiałów wybuchowych glicerynę, i oddawa
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.