Wielikij Oktjabr, te „dziesięć dni, które wstrząsnęły światem”, to właściwie filmowa fałszywka. W październiku 1917 r. nie było w Piotrogrodzie żadnego rewolucyjnego szturmu mas na Pałac Zimowy. Był nocny pucz bolszewików wspieranych przez zrewoltowanych żołnierzy. Weszli do niemal niebronionego pałacu i rozpędzili ministrów rządu tymczasowego. Car abdykował już w marcu w wyniku fali lutowych strajków w stolicy, pałacowego spisku i buntów w wojsku. W kraju ogarniętym wojennym i gospodarczym chaosem powstała dwuwładza. Z jednej strony rząd wyłoniony przez wybraną jeszcze w 1912 r. i niemającą autorytetu Dumę. Z drugiej samorzutnie powstające rady robotniczo-żołnierskie, w których bolszewicy wprawdzie nie mieli większości, ale jako partia kadrowa mieli świetnie przygotowanych przywódców i nie mieli żadnych skrupułów.
Niemcy na wiadomość o abdykacji cara przerzucili ze Szwajcarii do Rosji najpierw Lenina z dziesięcioma osobami towarzyszącymi, a potem w dwóch pociągach 400 dalszych rosyjskich rewolucjonistów. Ten tranzyt rewolucji Berlin wsparł także pieniędzmi, licząc, że rewolucyjny rozgardiasz uniemożliwi rosyjską ofensywę, a może nawet wymusi wyjście Rosji z wojny. I rzeczywiście, ogłoszone po przyjeździe do Piotrogrodu tzw. tezy kwietniowe Lenina były wyzwaniem rzuconym rządowi tymczasowemu i rewolucji burżuazyjnej z jej liberalizmem i rządami prawa. Trzeba natychmiast wycofać się z wojny i uruchomić rewolucję socjalistyczną, odebrać ziemiaństwu majątki, a całą władzę przekazać radom robotniczym i żołnierskim. Tezy zostały odrzucone – a Lenin musiał się ukrywać. Ale jesienią po załamaniu się źle dowodzonej ofensywy rosyjskiej, na którą po wejściu do wojny USA nalegała Anglia i Francja, były jak znalazł.