Tadek, ty masz taką niewyparzoną mordę, ty się najlepiej nadajesz do rozmawiania z nimi – opowiadał Tadeusz Jedynak o tym, jak trafił do Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w ostatnich dniach sierpnia 1980 r. w kopalni Manifest Lipcowy (dziś i dawniej Zofiówka).
„Wszedłem, spojrzałem, po drugiej stronie stołu siedzieli urzędasy, komisja niby rządowa, niby resortowa. Koło czterdziestu osób. Siadłem sobie w przedostatnim rzędzie (…). Dyskusja była o zwolnieniu dyrektora Dudy. Nie padały żadne polityczne postulaty, no, chyba że było nim żądanie podania w środkach masowego przekazu, że kopalnia »Manifest Lipcowy« solidaryzuje się z Wałęsą i z Wybrzeżem. A poza tym, tak jak zaproponowali, chciano zebrać z oddziałów postulaty dotyczące problemów i sprawę wyciszyć. W pewnym momencie któryś z tej komisji powiedział, że oni nie są kompetentni. Wstałem i powiedziałem: – Panowie, jeżeli jesteście niekompetentni, to co wy tu robicie?
I mówię: – Panowie, nie mamy co tutaj siedzieć. Niech przyślą kompetentnych.
I wyszedłem. Za mną reszta”H.
Porozumienie Jastrzębskie zawarte z ówczesną władzą komunistyczną 3 września było trzecim po szczecińskim i gdańskim. W Jastrzębiu władza miała jednak pomysł inny. Chciała przekabacić górników i stworzyć odrębny związek zawodowy górnictwa i Polski południowej. Pomysł Andrzeja Żabińskiego, wówczas sekretarza PZPR, który uczestniczył w podpisaniu Porozumienia w Jastrzębiu o godz. 5 nad ranem. Wściekła mina, jaką miał, nie wróżyła niczego dobrego. Kilka dni później, po zmianach na szczeblu centralnym, Żabiński przejął władzę na Śląsku po Zdzisławie Grudniu i został I sekretarzem Komitetu Katowickiego PZPR.
Partyjny plan odrębnych organizacji nie powiódł się.