23 sierpnia 1939 r. jest datą wyjątkowo głęboko osadzoną w polskiej świadomości historycznej i nieustannie przywoływaną – to dzień zawarcia paktu przez Joachima von Ribbentropa i Wiaczesława Mołotowa. A w archiwach wciąż spoczywają dokumenty, których analiza może wzbogacić naszą wiedzę na jego temat. I poważnie nadwątlić narosłe wokół niego mity.
Tych ostatnich jest wiele. Poczesne miejsce zajmuje choćby przekonanie, że zawarte 23 sierpnia porozumienie Berlina i Moskwy było nieprzewidywalne i zaskakujące. Jedynie wąskie grono historyków zdaje sobie sprawę, jak bardzo fałszywe jest to przeświadczenie. I oni jednak z reguły są zgodni: tajne klauzule podpisanych przez Ribbentropa i Mołotowa dokumentów niemal natychmiast poznali dyplomaci amerykańscy, wkrótce także brytyjscy i francuscy. Choć Paryż łączył z Warszawą traktat sojuszniczy, a dojrzewający od kilku miesięcy alians brytyjsko-polski sformalizowany został 25 sierpnia, to zarówno nad Sekwaną, jak i Tamizą nabytą wiedzę zachowano dla siebie – nie dzieląc się nią z partnerem znad Wisły.
Tymczasem informacje o dojrzewającym w stosunkach Niemiec i ZSRR radykalnym zwrocie różnymi drogami docierały do Warszawy i stolic jej zachodnich partnerów już od wiosny. W Warszawie nie robiły większego wrażenia, często uznawane po prostu za inspirowane przez Rzeszę. Na Zachodzie doniesienia owe traktowano z większą powagą – szczególnie w Paryżu, gdzie od kilku lat kiełkowało przeświadczenie, że polityczny interes może skłonić Berlin i Moskwę do wznowienia tradycyjnej współpracy mimo ideologicznych przeciwieństw. Takie oceny wynikały z lepszego dostępu do informacji, przekazywanych w 1939 r. zachodnim dyplomatom m.in. przez Hansa von Herwartha – osobistego sekretarza ambasadora Rzeszy w Moskwie Friedricha von Schulenburga.