Latem 1876 r. Henryk Sienkiewicz notował: „Nie wiem jeszcze dobrze, kto przyjeżdża, ale przypuszczam, że z mężczyzn, nie licząc dzieci: Chłapowski, Sypniewski, Paprocki i Witkiewicz, wszystko naród dobry i nie filisterski – któremu sprzykrzyło się to najgłupsze i najbardziej plotkarskie, i najbardziej zasrane wewnętrznie, a pognębione zewnętrznie miasto Warszawa”. 30-letni dziennikarz-korespondent „Gazety Polskiej” mieszkał w tanim pokoju w zapadłej dziurze Anaheim-Landing. Z niecierpliwością wyczekiwał przyjazdu ekipy, która tu, w kalifornijskim Orange County, z dala od carskiej cenzury i drobnomieszczańskiej atmosfery Warszawy chciała stworzyć samowystarczalną i niezależną artystyczną komunę. Jej królową miała być 36-letnia Helena Modrzejewska – najlepsza polska aktorka. Sienkiewicz kochał się w niej skrycie i miał nadzieję na coś więcej niż przyjaźń. Ucieczka do Kalifornii to był głównie ich pomysł.
Sienkiewicz przyjechał do Stanów Zjednoczonych w lutym 1876 r. razem z Juliuszem Sypniewskim, przyjacielem Modrzejewskiej i jej męża, hrabiego Karola Chłapowskiego. Ich zadaniem było znalezienie miejsca na farmę. Polski emigrant geodeta z San Francisco podsunął im pomysł kupna ziemi w Anaheim, założonym przez niemieckich osadników miasteczku, położonym 50 km od Los Angeles. Klimat, gleba, tania siła robocza – wszystko to miało sprzyjać dochodowym uprawom, dzięki którym planowana komuna mogłaby szybko osiągnąć finansową niezależność.
Po znalezieniu działki Sypniewski wrócił do Warszawy. Sienkiewicz został, pisząc pod pseudonimem Litwos „Listy z Ameryki”. Niemal w całości zmyślone – na reporterskie podróże po prostu nie miał pieniędzy – cieszyły się ogromną popularnością, podnosząc sprzedaż „Gazety” do rekordowych poziomów.