Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Historia

Wyprawa po sławę

Jak Helena Modrzejewska zdobyła Amerykę

Helena Modrzejewska na portrecie z epoki Helena Modrzejewska na portrecie z epoki Getty Images
140 lat temu rozpoczęła się wielka amerykańska kariera Heleny Modrzejewskiej. Jej początkiem była artystyczna komuna, założona w Kalifornii przez aktorkę, jej męża i Henryka Sienkiewicza.
Satyra z „Kuriera Świątecznego” przedstawiająca Helenę Modrzejewską i jej przyjaciół w Kalifornii, 1876 r.EAST NEWS Satyra z „Kuriera Świątecznego” przedstawiająca Helenę Modrzejewską i jej przyjaciół w Kalifornii, 1876 r.
Uliczka w Anaheim w Kalifornii w drugiej połowie XIX w.EAST NEWS Uliczka w Anaheim w Kalifornii w drugiej połowie XIX w.

Latem 1876 r. Henryk Sienkiewicz notował: „Nie wiem jeszcze dobrze, kto przyjeżdża, ale przypuszczam, że z mężczyzn, nie licząc dzieci: Chłapowski, Sypniewski, Paprocki i Witkiewicz, wszystko naród dobry i nie filisterski – któremu sprzykrzyło się to najgłupsze i najbardziej plotkarskie, i najbardziej zasrane wewnętrznie, a pognębione zewnętrznie miasto Warszawa”. 30-letni dziennikarz-korespondent „Gazety Polskiej” mieszkał w tanim pokoju w zapadłej dziurze Anaheim-Landing. Z niecierpliwością wyczekiwał przyjazdu ekipy, która tu, w kalifornijskim Orange County, z dala od carskiej cenzury i drobnomieszczańskiej atmosfery Warszawy chciała stworzyć samowystarczalną i niezależną artystyczną komunę. Jej królową miała być 36-letnia Helena Modrzejewska – najlepsza polska aktorka. Sienkiewicz kochał się w niej skrycie i miał nadzieję na coś więcej niż przyjaźń. Ucieczka do Kalifornii to był głównie ich pomysł.

Sienkiewicz przyjechał do Stanów Zjednoczonych w lutym 1876 r. razem z Juliuszem Sypniewskim, przyjacielem Modrzejewskiej i jej męża, hrabiego Karola Chłapowskiego. Ich zadaniem było znalezienie miejsca na farmę. Polski emigrant geodeta z San Francisco podsunął im pomysł kupna ziemi w Anaheim, założonym przez niemieckich osadników miasteczku, położonym 50 km od Los Angeles. Klimat, gleba, tania siła robocza – wszystko to miało sprzyjać dochodowym uprawom, dzięki którym planowana komuna mogłaby szybko osiągnąć finansową niezależność.

Po znalezieniu działki Sypniewski wrócił do Warszawy. Sienkiewicz został, pisząc pod pseudonimem Litwos „Listy z Ameryki”. Niemal w całości zmyślone – na reporterskie podróże po prostu nie miał pieniędzy – cieszyły się ogromną popularnością, podnosząc sprzedaż „Gazety” do rekordowych poziomów. Fundusze nadjechać miały latem razem z Modrzejewską i Chłapowskim, sponsorem amerykańskiej wyprawy.

Duszno w Warszawie

Grudzień 1875 r., apartament przy ul. Królewskiej. Nad mapą USA pochylają się artyści i literaci. Helena Modrzejewska od kilku lat jest niekwestionowaną królową polskiej sceny. Ma kontrakt w Warszawskich Teatrach Rządowych, których dyrektorem jest rosyjski oberpolicmajster miasta Sergiusz Muchanow. Kilka lat po powstaniu styczniowym cenzura wciąż szaleje. Słowacki i Szekspir są podejrzani politycznie i na ich wystawianie trzeba mieć specjalne zezwolenia.

Talent urodzonej w Krakowie Modrzejewskiej szlifował się w Galicji. Najpierw w objazdowej trupie Konstantego Łobojki, a potem Gustawa Zimajera – konkubenta Heleny, z którym miała dwójkę dzieci. To właśnie on wymyślił jej artystyczny pseudonim (naprawdę nazywała się Jadwiga Misel). Kiedy porzuciła Zimajera, wróciła do Krakowa i przebojem wdarła się na tamtejsze sceny. To była szkoła aktorskiego przetrwania: 100 premier, 300 występów i 600 prób przez trzy lata. Co tydzień nowa rola. Modrzejewska harowała na status pierwszej aktorki w Krakowie, przypłacając to wyczerpaniem nerwowym i zanikami pamięci. Jednak tamtejsi krytycy nie potrafili jej docenić. Niedługo po ślubie z wielbicielem jej talentu, pochodzącym z Wielkopolski hrabią Karolem Chłapowskim, uciekła do Warszawy.

Tu ją doceniono. Gaża 2070 rubli rocznie i prawo wyboru ról: o czymś takim w Krakowie mogła jedynie pomarzyć. Mecenaską Heleny stała się żona Sergiusza Muchanowa, a ongiś wielka miłość i muza Cypriana Kamila Norwida, Maria Kalergis-Muchanow. Dzięki jej wsparciu opór rosyjskiej cenzury i dyrektora WTR udawało się czasem pokonać. Wiosną 1871 r. Modrzejewska zagrała w Warszawie Ofelię w „Hamlecie”, rok później Marię Stuart w dramacie Słowackiego.

Jednak bilans 1875 r. nie wypadł dobrze. 97 przedstawień, 19 ról, w tym nowych zaledwie trzy – to byłoby dobre na aktorską emeryturę. Tymczasem aktorka zbliżała się do apogeum swoich możliwości. Warszawskim krytykom brakowało słów, by opisać jej sceniczne kreacje. Aleksander Niewiarowski pisał: „Jak Verdi jest najlepszym kompozytorem swojego wieku, tak ona jest najlepszą aktorką”. Tylko kto o tym wiedział? Verdi był światową sławą, Modrzejewska – tylko lokalną.

Spisek artystów

Artystyczne ego Modrzejewskiej znalazło wsparcie w młodszym o sześć lat Henryku Sienkiewiczu. Dziennikarz nie ukrywał swojego obrzydzenia dla tego, co działo się na ziemiach polskich po powstaniu styczniowym. „Jesteśmy narodem zdemoralizowanym i do gruntu upadłym – pisał do swojego przyjaciela Juliana Horaina. – Cudzoziemcowi, który by to twierdził, wybiłbym zęby, ale między nami mówiąc: tak jest. Rozbój prasowy istnieje jako organizacja. Każdego, kto się wychyli z korca, w łeb strychulcem. Żebyście wiedzieli, jaką mam serdeczną nienawiść i pogardę dla tej nierządnicy, która się u nas opinią nazywa”.

Sienkiewicz nie był jedynym, który tak myślał. Modrzejewska już od dawna organizowała na Królewskiej „wtorki u pani Heleny”, na których bywali dziennikarze, krytycy, malarze, muzycy – wolne duchy i buntownicy. Kiedy więc Sienkiewicz rzucił myśl: „Jedźmy do Ameryki! Kupimy tam farmę, będziemy żyć z jej dochodów, a resztę czasu poświęcimy literaturze i sztuce”, aktorka, jej mąż i wielu znajomych z miejsca zostało orędownikami tego pomysłu.

Inspiracją dla komuny była założona w 1841 r. niedaleko Bostonu Brook Farm. Eksperymentalna utopia George’a Ripleya i jego żony Sophii zakładała, że udziałowcy projektu – wpisowe wynosiło 500 dol. – będą wspólnie pracować i równo dzielić się dochodami z przedsięwzięcia obejmującego uprawę ziemi, hodowlę, rzemieślniczą produkcję i prowadzenie płatnej szkoły. Każdy z członków farmy był zobowiązany do przepracowania 300 dni w roku w wybrany przez siebie sposób. Ripleyowie zaadaptowali przy organizacji farmy ideę falansteru utopijnego socjalisty Charles’a Fouriera. Miała to być wspólnota wolnych i równych ludzi, dzielących swój czas między pracę, edukację, kulturę i sztukę.

Chociaż Brook Farm upadła po sześciu latach, projekt doczekał się naśladowców. Informacje o powstających w Ameryce komunach docierały także do Warszawy. Wyobraźnię rozpalały też kolportowane w Europie ogłoszenia pośredników nieruchomości z Kalifornii i Teksasu, stanów wchodzących w skład USA zaledwie od 30 lat. Aby przyciągnąć osadników, reklamowali je jako krainy mlekiem i miodem płynące, w których dzięki ciepłemu klimatowi i dobrym glebom można niewielkim kosztem zorganizować dochodowe farmy.

Wizja samowystarczalnej komuny, w której po kilku godzinach pracy można poświęcić się poezji, literaturze, sztuce czy muzyce, przemawiała do wyobraźni warszawskich artystów. Pod koniec 1875 r. pomysł ucieczki do Ameryki zaczął nabierać kształtów.

Aktorka za pługiem?

Czy Helena Modrzejewska naprawdę chciała zostać farmerką? Czy był to pretekst, by wyrwać się z prowincjonalnej, dusznej i zniewolonej Warszawy w wielki świat? Na pewno marzyła o międzynarodowej sławie, ale w Europie nie było to proste. W Paryżu królowała Sarah Bernhardt, a z taką konkurentką Modrzejewska mimo wszystko mierzyć się nie chciała. Wiedeń i Berlin odpadały z przyczyn rodzinnych – Chłapowscy nigdy nie zaakceptowaliby, że gra w języku niemieckim. Petersburg? Po doświadczeniach z cenzurą bycie gwiazdą rosyjskich scen nie uśmiechało się jej. Pozostawał świat anglojęzyczny. Najbardziej kusiła Ameryka. Węgierski Żyd Moritz Grossmann, całkiem przeciętny aktor, święcił triumfy w USA jako Maurice Neville. Jeśli on mógł...

Problem był w tym, że angielskiego Modrzejewska i większość jej kompanów zupełnie nie znali. Aktorka już w październiku 1874 r. zaczęła pobierać lekcje w Warszawie, jednak ich efekt był mizerny. Być może farma była dla Modrzejewskiej dobrym miejscem na przyczajenie się, dopóki nie nauczy się języka? Problemy lingwistyczne zdecydowały zresztą o wyborze Kalifornii. W San Francisco istniała już duża polska społeczność, a w Anaheim powszechny był język niemiecki, dobrze znany Karolowi Chłapowskiemu i jego przyjaciołom z Wielkopolski.

W sylwestrową noc 1876 r. dobrze wstawieni spiskowcy składali sobie życzenia „wszystkiego najlepszego na drugiej półkuli”. Spiritus movens planowanej wyprawy byli Helena i Karol, z różnych zresztą powodów. Helenę adorowało wielu przyjaciół: Henryk Sienkiewicz, Albert Chmielowski, Stanisław Witkiewicz, Ignacy Maciejowski-Sewer – wszyscy byli na liście lokatorów artystycznej komuny. Z kolei Chłapowski miał być głównym sponsorem inwestycji, której koszt oszacowano na 60 tys. dol. Razem z nim jechać miała ziemiańska rodzina z Wielkopolski – Juliusz Sypniewski z żoną i dziećmi oraz spokrewniony z Karolem rysownik Lucjan Paprocki. Wtedy też zapadła decyzja, że na początku nowego roku do USA ruszą Sienkiewicz i Sypniewski, by ostatecznie wybrać miejsce na polski falanster.

Ucieczka do Ameryki

Wyjazd Heleny Modrzejewskiej z Warszawy latem 1876 r. był niemalże ucieczką. Oficjalnie miała się udać na roczny urlop, w rzeczywistości zamierzała po prostu zerwać kontrakt z WTR. Spiskowcy planowali, że wyruszą w drogę 1 lipca, wyjazd trzeba było jednak przesunąć z powodu wciąż opóźniającego się terminu porodu żony Sypniewskiego. „Panie Henryku! – pisała Modrzejewska do Sienkiewicza. – Coraz bliżej jesteśmy wyjazdu, co dzień kilka przedmiotów ubywa z naszego mieszkania, wyprzedajemy się na gwałt, sądzę jednak, że dopiero w środku lipca będziemy mogli wyjechać, bo żona Julka oszukała siebie i nas. Karol jest w rozpaczy, mnie także nie na rękę, zwłaszcza, że mieszkanie nasze od 1 lipca wzięte”.

Jak się okazało, nie wszyscy byli tak zdeterminowani jak ona. 13 lipca w umówionym miejscu zbiórki – porcie w Bremie – stawiło się tylko dziewięć osób: Helena z mężem, 15-letnim synem Rudolfem i służącą Anusią, Juliusz Sypniewski z żoną i dwójką dzieci oraz Lucjan Paprocki. Pozostali zrezygnowali. Największy zawód sprawili Helenie Witkiewicz, Chmielowski i Sewer. Temu ostatniemu załatwiła nawet drugie miejsce i nagrodę w konkursie na dramat, aby miał za co pojechać do Ameryki. Witkiewicz bez przerwy rysował budynki i kształt przyszłego rancza. Kiedy Modrzejewska zorientowała się, że z nią nie popłyną, wybuchła płaczem.

Podróż do Kalifornii trwała wiele miesięcy. Pierwszym przystankiem był Nowy Jork. Po kilkutygodniowym pobycie ruszyli dalej: najpierw statkiem do Panamy, potem przez przesmyk koleją i dalej przez Ocean Spokojny do San Francisco. Tam 27 września powitała ich w porcie grupa Polaków, emigrantów z narodowych powstań. Chłapowscy zostali w mieście dłużej, reszta ruszyła do Anaheim. W listopadzie dotarła tam również Helena z mężem i synem.

Nie kryła swojego rozczarowania banalnością tego, co zobaczyła. Mały dom z dwiema sypialniami: 10 osób mieściło się tam z trudem. Tylko Chłapowscy i Sypniewscy mieli własne łóżka, reszta musiała spać na sofach, tarasie, w szopie albo w stodole. Początkowo jednak wszyscy traktowali to jak przygodę, z wiarą w przyszłość i humorem. Rzeczywistość szybko jednak zweryfikowała plany salonowych farmerów.

Upadek polskiej kolonii

Modrzejewska pracowała w polu, oporządzała konie, prała i gotowała. Trudy farmerskiego życia wynagradzał widok wznoszących się na horyzoncie wzgórz Santa Ana. Sienkiewicz poznał je wcześniej w czasie myśliwskich wypraw i teraz zabierał ją tam na wycieczki, gdy miała już dość pracy na farmie. W czasie jednego z takich wypadów znaleźli wspaniałe, leżące w kanionie Santiago, ranczo Pleasantów. Helena kupi je siedem lat później i nazwie Ardenem.

Tymczasem 190-akrowe (ok. 77 ha) gospodarstwo w Anaheim wymagało ciągłych inwestycji. Stajnie, obory, studnie, rowy melioracyjne – wszystko to pochłaniało fundusze w błyskawicznym tempie. Polacy, niezdolni porozumieć się z większością zatrudnianych fachowców i robotników, dawali się oszukiwać na rachunkach. Szybko okazało się też, że książkowa wiedza o gospodarowaniu w Kalifornii niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Uprawy niszczył suchy i gwałtowny wiatr z gór, zwierzęta padały z powodu nieznanych chorób i nieodpowiedniej diety.

Sposób bycia salonowych farmerów przeszedł do miejscowej legendy. Jeszcze po wielu latach ludzie z Anaheim będą sobie opowiadać, jak polscy koloniści urządzali koncerty, podczas gdy zasadzona przez nich sałata usychała w kalifornijskim słońcu. Chociaż przedsięwzięcie od początku było skazane na niepowodzenie, do końca trzymali fason.

Dla Modrzejewskiej większym jednak problemem niż gospodarcze kłopoty komuny był Karol. Obecność na farmie kilku samotnych mężczyzn, niekryjących uwielbienia dla Heleny, powodowała ciągłe wybuchy zazdrości męża. W końcu po dwóch miesiącach aktorka powiedziała dość i w styczniu 1877 r., zabierając ze sobą syna, wyjechała do San Francisco. Tam rozpoczęła intensywną naukę angielskiego i szukała możliwości zaczepienia się w którymś z teatrów.

Po jej wyjeździe Karol Chłapowski rzucił się w wir inwestycji, zaciągając kolejne kredyty pod zastaw nieruchomości. Banki jednak szybko zorientowały się, że mają do czynienia z amatorami. Polska kolonia przetrwa jeszcze kilkanaście miesięcy, głównie dzięki finansowej pomocy Modrzejewskiej, która długi farmy spłacać będzie jeszcze przez wiele lat. Rozpadnie się ostatecznie latem 1878 r. w atmosferze wzajemnych oskarżeń, a większość członków komuny, z Sienkiewiczem włącznie, wróci do znajdującej się pod zaborami Polski. W tym czasie amerykańska kariera Modrzejewskiej będzie już w rozkwicie.

Gaża na spłatę długów

Dniem amerykańskiego debiutu Modrzejewskiej był 20 sierpnia 1877 r. Na plakacie zapowiadającym przedstawienie „Adrianny Lecovreur” po raz pierwszy pojawiła się wymyślona przez dyrektora California Theatre Johna Cullogha amerykańska wersja jej nazwiska – Modjeska. W nagłówkach gazet w San Francisco ukazały się entuzjastyczne recenzje: „W mieście pojawił się geniusz”. Już następnego dnia z Heleną skontaktował się impresario, oferując 20-tygodniowe tournée, które miało się rozpocząć w Nowym Jorku.

Co było w niej takiego, że z miejsca podbiła Amerykę, chociaż nie opanowała jeszcze angielskiego? Myliła słowa, zjadała spółgłoski w szybszych partiach tekstu. „Muzyka w głosie, wyglądzie i chodzie”; „Takiej dystynkcji na scenie dotąd nie oglądano”; „To prawdziwa pionierka na polu aktorskiego realizmu”; „Jej Dama Kameliowa zabiła wszelkie miejscowe sławy” – zachwycała się prasa. Helena miała niepojętą władzę nad widownią. Cały czas zmieniała nastrój. Tylko wielki aktor Edwin Booth, do którego trupy się przyłączyła, marudził: „Gdyby tylko nauczyła się mówić bardziej zrozumiale”. Ale tym bardziej był pod wrażeniem talentu Polki.

Już pierwsze tournée rozsławiło Modrzejewską w Ameryce. A odbędzie ich jeszcze 25. Czegoś takiego przed nią ani po niej nie dokonał już nikt. W sumie 26 triumfalnych aktorskich podróży w ciągu 30 lat. Każdy rok to 5 tys. km pociągiem, 100 dni spędzonych w wagonie, noclegi w dziesiątkach hoteli, praca sześć dni w tygodniu, setki przedstawień w kilkudziesięciu miastach. Mordercze tempo. Dlaczego to robiła?

Z ludzi, których namówiła do wyjazdu do Ameryki, tylko ona odniosła w niej sukces. Czuła się odpowiedzialna za los polskiej kolonii i jej członków, spłacała hipoteczne długi. Gdy komuna upadła, Karol został bez zajęcia. Towarzyszył Helenie w jej podróżach. Gadatliwy i roztargniony niezguła nie potrafił utrzymać się w Ameryce. Pierwsze samodzielnie zarobione 220 dol. zainkasuje dopiero po kilku latach, zresztą za biografię żony.

Tymczasem po roku od debiutu w San Francisco Madame Modjeska była już w Ameryce sławą. Jej portrety zdobiły opakowania kosmetyków, a nawet pudełka zapałek i paczki cygar. Na ulicach tłumy fanów zatrzymywały jej powóz. Skończyła się bieda: podczas pierwszego amerykańskiego tournée inkasowała 1 tys. dol. tygodniowo, ale podczas następnych – 500 dol. za występ. Poniżej 350 dol. za przedstawienie nie zejdzie już nigdy.

Polityka 51/52.2017 (3141) z dnia 17.12.2017; Historia; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Wyprawa po sławę"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną