Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Kosmos w kolorach moro

Wojskowe operacje w przestrzeni kosmicznej

John Glenn, pierwszy amerykański astronauta na orbicie Ziemi, 1962 r. John Glenn, pierwszy amerykański astronauta na orbicie Ziemi, 1962 r. NASA / Wikipedia
Cywilny program Apollo to jaśniejsza strona historii podboju kosmosu. Do mroczniejszej należą projekty nuklearnych testów na Księżycu, baz wojskowych czy stacji szpiegowskich wyposażonych w działa.
Kapsuła załogowa radzieckiego statku kosmicznego TKS z końca lat 60., skonstruowana na potrzeby wymiany załóg i zaopatrywania wojskowych stacji Ałmaz.Alexander Perepelitsyn/Alamy Stock Photo/Getty Images Kapsuła załogowa radzieckiego statku kosmicznego TKS z końca lat 60., skonstruowana na potrzeby wymiany załóg i zaopatrywania wojskowych stacji Ałmaz.

W początkowej fazie tzw. zimnej wojny panowało przekonanie, że Księżyc da się wykorzystać do celów wojskowych. Zarówno Moskwa, jak i Waszyngton sądziły zaś, że zdobycie dominacji nad tym satelitą pomoże im osiągnąć militarną przewagę nad rywalem.

Pierwsze sukcesy w wyścigu kosmicznym były udziałem ZSRR. 4 października 1957 r. z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie wystrzelono satelitę o nazwie Sputnik. Niecałe pół roku później Rosjanie umieścili na orbicie okołoziemskiej pierwszą żywą istotę – psa Łajkę. 13 września 1959 r. wraz z wysłaniem bezzałogowej sondy kosmicznej (Łuna 2), która jako pierwszy ziemski obiekt dotarła do powierzchni Księżyca, Moskwa umocniła swoją pozycję lidera.

Amerykańskie reakcje opisał Matthew Brzezinski w książce „Wschód czerwonego księżyca”. Prasa za oceanem grzmiała: „straszliwa porażka”, „technologiczne Pearl Harbor”. Stany Zjednoczone znalazły się w defensywie i aby nadrobić dystans, nie zamierzały przebierać w środkach. Postanowiły pokazać, że są w stanie zniszczyć każdego sowieckiego satelitę.

Taka była geneza idei nuklearnej eksplozji w przestrzeni kosmicznej, która na przełomie lat 50. i 60. rozgrzewała wyobraźnię głównych aktorów zimnej wojny. Pierwszy punkt należał do Amerykanów. 1 sierpnia 1958 r. z zagubionego pośrodku Pacyfiku atolu Johnsona wystrzelono głowicę nuklearną o mocy 3,8 megaton. Eksplozja nastąpiła na wysokości 76 km, a błysk detonacji widoczny był w promieniu 1,3 tys. km. Nad całymi Hawajami pojawiła się czerwona poświata, rodzaj indukowanej zorzy polarnej wywołanej oddziaływaniem naładowanych cząstek z górnymi warstwami atmosfery. Kilka godzin utrzymywały się też zakłócenia łączności radiowej na ogromnych obszarach Pacyfiku. Operacja Hardtack Teak dała impuls do kolejnych – przeprowadzanych już w kosmosie – testów.

Polityka 42.2018 (3182) z dnia 16.10.2018; Historia; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Kosmos w kolorach moro"
Reklama