Żadna inna bitwa epoki napoleońskiej z udziałem Polaków nie zyskała równie wielkiego rozgłosu. I żadna inna nie obrosła równie wielkim mitem, w którym fakty, półprawdy i fałsz wraz z upływem lat wymieszały się ze sobą w sposób zacierający jej prawdziwy obraz.
Legenda Somosierry (polscy szwoleżerowie sławną szarżę w tym hiszpańskim wąwozie wykonali 30 listopada 1808 r.), podobnie jak kilku innych wiekopomnych czynów polskiego oręża, kształtowała się w epoce zniewolenia przez zaborców. Miała stanowić ozdrowieńczy balsam dla świadomości udręczonego i zniewolonego narodu. Jako taka odrzuciła realizm, naginając rzeczywistość dla udowodnienia wspaniale brzmiącego hasła, że Polak wszędzie przejdzie i wszystko może. Stąd już był tylko mały kroczek do wspomnienia Kircholmu i Kłuszyna, gdzie polska husaria dokonywała cudów odwagi, rozbijając w puch wielokrotnie silniejszego wroga.
Polityka
48.2018
(3188) z dnia 27.11.2018;
Historia;
s. 54
Oryginalny tytuł tekstu: "Mit Somosierry"