Elektryzujący powrót do przeszłości
Jak kiedyś auta elektryczne zniknęły z dróg
Przed elektromobilami otwiera się okazja wzięcia rewanżu za stare krzywdy na autach spalinowych, z którymi rywalizują od drugiej połowy XIX w. To wówczas Francuz Charles Jeantaud przejął w spadku po ojcu zakład budujący karety, po czym wpadł na pomysł, żeby konie zastąpić silnikiem elektrycznym zaprojektowanym przez Amerykanina Thomasa Davenporta, a ulepszonym przez Niemca Wernera von Siemensa. Na przenośne źródło energii nadawał się akumulator kwasowo-ołowiowy zbudowany w 1859 r. przez francuskiego fizyka Gastona Plante (udoskonalił go inż. Camille Faure). Podłączone przez Jeantauda do ogniw silniczki wprawiły w ruch karetę w 1881 r. Następne dwie dekady francuski wynalazca poświęcił na doskonalenie pojazdów napędzanych energią elektryczną, wierząc w ich świetlaną przyszłość.
O palmę pierwszeństwa ze specjalistą od karet ścigali się dwaj angielscy naukowcy z Finsbury Technical College. William E. Ayrton i John Perry na trójkołowym bicyklu zainstalowali elektryczny silniczek o mocy pół konia mechanicznego, a na miejscu przeznaczonym na walizki upchnęli akumulatory projektu Faure’ego. Zaskoczeni mieszkańcy Londynu na początku października 1882 r. zobaczyli, jak profesorowie Ayrton i Perry mkną ulicami stolicy małym tricyklem. Na Queen Victoria Street udało się im rozpędzić do 14 km/h. Wówczas interweniowała policja i sprawa trafiła do sądu. W Wielkiej Brytanii obowiązywał, przyjęty przez parlament w 1865 r., Red Flag Act. Ustawa ta nakazywała, by przed każdym pojazdem mechanicznym podążał kurier z flagą. „Oczywiście, wszyscy wiemy, że ustawa parlamentu była skierowana przeciwko silnikom trakcyjnym, walcom parowym i podobnie hałaśliwym potwornościom, a nie wobec użytecznego trójkołowca lub jakiejkolwiek innej formy vélocipède [roweru – przyp.