Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Bez apelacji

Adam Gajewski: od przedwojennego nacjonalisty do sądowego mordercy

Świadectwo maturalne Adama Rajmunda Gajewskiego. Świadectwo maturalne Adama Rajmunda Gajewskiego. AN
Liczne wyroki śmierci wydane po 1944 r. przez Adama Gajewskiego na członków Polskiego Państwa Podziemnego dowiodły, jak pokrętne były ścieżki przedwojennych narodowców.
Danuta Siedzikówna pseudonim „Inka” i Feliks Selmanowicz pseudonim „Zagończyk”, dwie najbardziej znane ofiary sędziego Adama Gajewskiego.Wikipedia Danuta Siedzikówna pseudonim „Inka” i Feliks Selmanowicz pseudonim „Zagończyk”, dwie najbardziej znane ofiary sędziego Adama Gajewskiego.

Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał 3 sierpnia 1946 r. na karę śmierci młodziutką Danutę Siedzikównę, „Inkę”. Biografia człowieka, który zadecydował o jej losie, zadaje kłam tezie, jakoby po 1944 r. polskich patriotów wydawali na śmierć wyłącznie Sowieci, Żydzi oraz miejscowe półgłówki po kilkutygodniowym przyuczeniu. Krew na rękach mają również rodzimi socjopaci i oportuniści z dyplomami prawa w kieszeniach, którym zbrodniczy system stworzył przerażające możliwości.

Trudne początki

Adam Rajmund Gajewski przyszedł na świat 17 czerwca 1909 r. Jego rodzina szczyciła się tradycjami patriotycznymi i niepodległościowymi. Ojciec działania dywersyjne na carskiej kolei przypłacił zsyłką. Matka wyszła z nobliwego domu Ponińskich, pieczętującego się herbem Łodzia. Mieszkali przy zacisznej ulicy Dolnej Panny Marii w Lublinie pod numerem 25. Młody Adaś początkowo uczęszczał do Państwowego Gimnazjum im. Stanisława Staszica. Jego świadectwem maturalnym trudno się dziś zachwycać. Zaskoczenie wywołuje zwłaszcza ocena dostateczna z przedmiotu „Historia wraz z nauką o Polsce współczesnej”.

W maju 1927 r. komisja maturalna uznała Adama Gajewskiego za „dojrzałego do studiów wyższych”, co pozwoliło mu podjąć studia weterynaryjne we Lwowie. Nowe wyzwanie jednak go przerosło. Z zaświadczeniem o niezaliczeniu pierwszego roku powrócił do Lublina, po czym w 1928 r. wstąpił na Wydział Prawa i Nauk Ekonomicznych KUL. Studentem był przeciętnym, by nie powiedzieć miernym. Musiał poprawiać egzaminy z prawa rzymskiego, prawa narodów oraz prawa karnego. Z pozostałych przedmiotów udawało mu się wydusić zaledwie trójczynę. Uznanie znalazł jedynie w oczach wykładowcy etyki (sic!), który nagrodził go oceną bardzo dobrą. Na dyplomie końcowym widnieją jednak same tróje.

Polityka 23.2019 (3213) z dnia 04.06.2019; Historia; s. 62
Oryginalny tytuł tekstu: "Bez apelacji"
Reklama