Szolem Alejchem, klasyk literatury w języku żydowskim – jidysz, autor opowieści o mleczarzu imieniem Tewje, zekranizowanej jako „Skrzypek na dachu”, napisał w liście do Jecheskiela Kotika: „Nie pamiętam, kiedy ostatni raz coś sprawiło mi tak dużo radości, prawdziwej duchowej przyjemności. To skarb, rajski ogród pełen kwiatów i ptasiego śpiewu. Przypomniała mi się moja młodość, moja rodzina, mój cheder, święta, moje marzenia, moje postaci”.
List ten napisał po przeczytaniu książki Kotika „Moje wspomnienia” (Majne zichrojnes). Prostym i plastycznym językiem Kotik wyczarowuje bowiem magiczny świat żydowskiego Kamieńca Litewskiego koło Grodna. Oto próbka (w przekładzie Agaty Reibach), z fragmentu o celebracji Jom Kipur, dnia pokuty i postu: „Pamiętam widok świec, które płonęły w kandelabrach zwisających z sufitu, świec porozstawianych na stołach i umieszczonych w pudełkach z piaskiem! Każdy chciał, aby świeczka płonęła ku pamięci jego rodziców od modlitwy Kol nidrej aż do wieczora następnego dnia, do modlitwy Neila. Światło płynące ze świec odbijało się w złotych, srebrnych i jedwabnych jarmułkach, białych kitlach i tałesach, a na wszystkich twarzach widniała aura pobożności. Nikomu wówczas nie przychodziły na myśl żadne przyziemne rzeczy, nikt nie myślał o sprawach doczesnych”.
W książce opublikowanej w 1913 r. w Warszawie Kotik (1847–1921) ukazuje żydowski świat w interakcji ze światem rosyjskiej porozbiorowej administracji i polskiego otoczenia, poddanego jej wraz z Żydami zamieszkującymi wyznaczoną im carską zonę osiedlenia. Owszem, podobnie jak Kalisch – o którym za chwilę – skupia się na świecie żydowskim, bo to było jego głównym celem, ale nie izoluje się całkowicie od zewnętrznego.