W maju 1963 r. Bonifacy Jedynak, funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, udał się w podróż służbową do Indii. Przed wyjazdem z Wrocławia podano mu szczepionkę przeciw ospie – nie wywołała ona jednak odczynu dodatniego świadczącego o uodpornieniu. Zabieg należało powtórzyć, ale ze względu na naciski wysoko postawionych przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz brak czasu oficerowi wydano zaświadczenie (tzw. żółtą książeczkę), że został zaszczepiony. Lekarz, który wystawił książeczkę, został zobowiązany do zachowania tajemnicy.
Kilka dni po powrocie do kraju Jedynak źle się poczuł, miał podwyższoną temperaturę, łamało go w kościach i bolała go głowa. Dyrektor szpitala MSW we Wrocławiu wysłał do niego do domu lekarza. Chory nie wspomniał o pobycie w Azji – mówił, że wędkował i pewnie się „zaziębił”. Z dnia na dzień jego stan się pogarszał. W końcu zgłosił się do szpitala MSW. Lekarze nie byli pewni, co mu jest. Kiedy we krwi pacjenta wykryto pasożyta, który wywołuje malarię tropikalną – sprawa wydawała się jasna. Aby mieć pewność, dr Tadeusz Hawling zabrał Jedynaka samochodem do Zakładu Medycyny Tropikalnej w Gdańsku. Tamtejsi lekarze potwierdzili diagnozę – malaria. Nikt nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że w organizmie funkcjonariusza znajdował się również wirus ospy. Po dwóch tygodniach leczenia stan Jedynaka poprawił się na tyle, że wypisano go do domu. Był 15 czerwca 1963 r.
Pacjent NN
W dokumentach szpitalnych po leczeniu Jedynaka nie został ślad, zarejestrowano go jako NN. Nikt, włącznie z samym zainteresowanym, nie zdawał sobie sprawy, że funkcjonariusz jest tzw. pacjentem 0, który zapoczątkował we Wrocławiu epidemię ospy. Pierwszą zarażoną przez niego osobą była salowa Janina Powińska, która sprzątała pokój opuszczony przez Jedynaka.