Sto lat temu nastąpił jeden z kluczowych momentów historii Polski. 1920 r. przyniósł nie tylko wielki militarny sukces, ale też odpowiedź na pytanie, czym jest Polska. Z okazji stulecia tych wydarzeń przypominamy tydzień po tygodniu dni, w których ważył się los Europy. Wielogłosowa opowieść o tamtym czasie prowadzona jest tak, by można było współcześnie poczuć rytm ówczesnego życia, trudny już do wyobrażenia. Dziś odcinek 11, czyli 26 czerwca–2 lipca.
26 czerwca bolszewicy dochodzą do Zwiahla (Nowogród Wołyński), na całym froncie ukraińskim odrzucając oddziały armii polskiej na ponad 200 kilometrów od Kijowa. 1 lipca Sejm uchwala powołanie 19-osobowej Rady Obrony Państwa z Józefem Piłsudskim jako przewodniczącym oraz przedstawicielami parlamentu, rządu i wojska – jako tymczasowej władzy w sprawach prowadzenia wojny. Borys Sawinkow rozpoczyna tworzenie spośród internowanych w Polsce wojskowych rosyjskich ochotniczej formacji podporządkowanej Dowództwu WP. 2 lipca na Froncie Zachodnim Michaił Tuchaczewski wydaje rozkaz, otwarcie uzasadniając cel ofensywy sowieckiej: „Przez trupa białej Polski – do światowego pożaru”.
Czytaj też: Polacy grają w totalizatora
Michał Kossakowski, dyplomata:
Po rozmowie z Piłsudskim [komisarz generalny Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich Jerzy] Osmołowski przyznał mi się, że bardziej jeszcze niż po bytności u [premiera Władysława] Grabskiego czuje krytyczność naszego położenia. Grabski rozumował, przytaczał możliwość dalszego cofania się jako pewną ewentualność, którą w analizie przewidywać należy; Piłsudski mówi o niej jako o konieczności.