Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Idzie masa bolszewików. Wiktoria 1920 tydzień po tygodniu

Lipiec 1920 r. Tabory 1 Armii Konnej w marszu Lipiec 1920 r. Tabory 1 Armii Konnej w marszu Rosyjskie Państwowe Archiwum Filmowe i Fotograficzne w Moskwie / Ośrodek Karta w Warszawie
Popłakując, upewniali się: „Ale wy wrócicie, kochanieńki? Nie zostawicie nas tak na zawsze tym bezbożnikom?”. A my zapewnialiśmy: „Wrócimy, wrócimy… Zanim żniwa skończycie, już tu będziemy”.
Radom, 14 lipca 1920 r. Ulotka z apelem do mieszkańców. Ze zbiorów Biblioteki NarodowejOśrodek Karta w Warszawie Radom, 14 lipca 1920 r. Ulotka z apelem do mieszkańców. Ze zbiorów Biblioteki Narodowej

Sto lat temu nastąpił jeden z kluczowych momentów historii Polski. 1920 r. przyniósł nie tylko wielki militarny sukces, ale też odpowiedź na pytanie, czym jest Polska. Z okazji stulecia tych wydarzeń przypominamy tydzień po tygodniu dni, w których ważył się los Europy. Wielogłosowa opowieść o tamtym czasie prowadzona jest tak, by można było współcześnie poczuć rytm ówczesnego życia, trudny już do wyobrażenia. Dziś odcinek 13, czyli 10–16 lipca.

10 lipca w belgijskim Spa odbywają się rozmowy premiera RP Władysława Grabskiego z przedstawicielami Ententy. Nieprzychylny Polsce premier Wielkiej Brytanii Lloyd George dyktuje: polskie wojska mają się wycofać na linię wyznaczoną 8 grudnia 1919 przez Radę Najwyższą Ententy jako przyszłą granicę wschodnią Polski. 11 lipca odbywa się plebiscyt na Mazurach, Warmii i Powiślu; w granicach Niemiec pozostają niemal całe Prusy Wschodnie – Polska otrzymuje osiem wsi. 12 lipca Litwa podpisuje traktat pokojowy z bolszewikami. 14 lipca Armia Czerwona zajmuje Wilno. 15 lipca Sejm RP uchwala ustawę o wykonaniu reformy rolnej. Rząd chce w ten sposób pozyskać przychylność chłopów i zachęcić ich do walki na froncie.

Czytaj też: Przed nami, za nami trupy. Wiktoria 1920 tydzień po tygodniu

Z deklaracji delegacji polskiej i czechosłowackiej w sprawie Śląska Cieszyńskiego:

Od osiemnastu miesięcy trwa na Śląsku Cieszyńskim zacięta walka między naszymi narodami. Jakkolwiek prawdą jest, że walka z obu stron dyktowana jest obustronnymi uczuciami patriotycznymi, to częstokroć prowadzona była ubolewania godnymi środkami, dopuszczaniem się gwałtów, rzucano oskarżenia, nie szczędzono pogróżek. Żałujemy głęboko wszelkich popełnionych nadużyć i w imieniu naszych rządów zobowiązujemy się przedsięwziąć niezwłocznie konieczne środki, aby ten stan rzeczy szybko ustał i aby mogły zostać przywrócone pokojowe i przyjazne stosunki normalne na terenie plebiscytowym, aby wszyscy ci, którzy cierpieli albo dotknięci zostali przez postępowanie niewłaściwe w czasie kampanii plebiscytowej, mogli zostać odpowiednio odszkodowani na mocy umowy między obu rządami.

Spa (Belgia), 10 lipca 1920
[„Kwestja cieszyńska. Zbiór dokumentów z okresu walki o Śląsk Cieszyński 1918–1920”, oprac. Włodzimierz Dąbrowski, Katowice 1923]

Czytaj też: Polacy grają w totalizatora

Por. Stefan Brzeszczyński (3 bateria artylerii, 1 Litewsko-Białoruska Dywizja WP):

Nie mieliśmy żadnego kontaktu z dowództwem dyonu. Nie mieliśmy map, bo moja „szkolna” skończyła się gdzieś koło Dołhinowa. Całe szczęcie, że major miał jeszcze kawałek mapy 1:500.000 […]. Żyliśmy w dużej mierze „z kraju”, a kraj był biedny i w dodatku na przednówku. A mimo to… z jakim otwartym sercem, z jaką życzliwością i uczynnością odnosił się do nas ten biedny, prosty białoruski naród. Ile razy się zdarzyło, że bateria musiała się zatrzymać we wsi, by na przykład napoić konie, cała wieś się zbiegała: mężczyźni, kobiety, dzieci. I każdy coś niósł: gospodarze – jedni wiązki siana, inni – miarkę czy szkopek owsa dla koni; kobiety – te z garnkiem mleka zsiadłego czy słodkiego, inne z kawałkiem chleba czy z paroma jajkami w garści; dzieci – garnuszki czy przygarście wisien… I, popłakując, upewniali się: „Ale wy wrócicie, kochanieńki? Nie zostawicie nas tak na zawsze tym bezbożnikom?”. A my zapewnialiśmy ich z głębokim przekonaniem: „Wrócimy, wrócimy… Zanim żniwa skończycie już tu będziemy”. My wierzyliśmy w to szczerze, a oni wierzyli nam. […] Nam ponadto było wstyd, że ich zostawiamy na pastwę losu. Unikaliśmy więc wsi, a przynajmniej przechodziliśmy przez nie bez zatrzymywania. A przecież nie uciekaliśmy przed wrogiem, walcząc, cofaliśmy się na rozkaz.

Okolice Wołożyna
[Stefan Brzeszczyński, „Dzika Dywizja. Wspomnienia z lat 1918–1922”, Poznań 1996]

Czytaj też: Polacy odeszli!

Ks. Kazimierz Nowina-Konopka (jezuita, kapelan wojskowy):

Idzie masa bolszewików. Jak rzeka płyną dzień i noc, bez przerwy. W Ołyce zestrzelili bolszewicy aeroplan z oficerem amerykańskim i drugim, ale Polakiem – opowiadał Żyd przybyły z Ołyki. Mówił też, że między Ołyką a stacją tyle trupów, że przejechać trudno. Od gorąca trupy się rozkładają i okropnie śmierdzi. Może ich tam i tyle nie ma na drodze, ale w fantazji Żyda. Hm! Więc była wielka bitwa? Ale tutaj nie można było poznać […]. Nie słyszałem strzałów. Zresztą, jak ci bolszewicy mogą tu staczać tak wielkie bitwy? Jak oni mogą walczyć? Obdarci, bez butów, bez karabinów w wielkiej części? Słowem – banda! Sami chłopi mówią, że aż wstyd, iż przed taką bandą uciekają Polacy. Ale to kara boska za ich zbytki – mówią – bo bez Boga walczyli te Polaczki.

Okolice Łucka, 15 lipca 1920
[Kazimierz Nowina-Konopka SJ, „Wspomnienia wojenne 1915–1920”, Kraków 2011]

Czytaj też: Łudziliśmy się, że nadejdą nowe rozkazy

Z informacji w „Gazecie Olsztyńskiej”:

Chwila decydująca minęła. Pomimo gwałtów, rozwoju i niesłychanego terroru, jaki na Warmii i Mazurach panował przez cały czas, stanąć musieliśmy do głosowania. Jesteśmy pewni, że każdy z Warmiaków i Mazurów, czujących po polsku, pospieszył w tym dniu spełnić swój obowiązek wobec Ojczyzny. […] Głosy, które padły do urny wyborczej na rzecz Polski, choćby nie w tej liczbie, jaka być powinna przy sprawiedliwym przeprowadzeniu plebiscytu, mają nadzwyczaj ważne znaczenie. Wskazują one, że duch polski na Warmii i Mazurach budzi się coraz więcej do nowego życia i obejmuje coraz to większe warstwy zgermanizowanego ludu. Ziarna zostały rzucone i wydać muszą plony w najbliższej przyszłości. Nikt z nas nie cieszył się złudzeniem, ażeby Warmia i Mazury przejść mogły w całości na łono Polski, za pomocą plebiscytu. Lud polski na Warmii i Mazurach nie otrzymał wcale tych praw, które zagwarantowane są traktatem wersalskim. […]

Mamy jednak niezłomną nadzieję, że Polska i każdy inny naród Europy nie uzna plebiscytu, który odbył się w podobnych warunkach. […] Warmia, jako historycznie i etnograficznie polska ziemia, powinna znaleźć miejsce jedynie przy swej Macierzy, przy wolnej, bogatej i zjednoczonej Polsce.

Olsztyn, 15 lipca 1920
[„O polską Warmię i Mazury”, „Gazeta Olsztyńska” nr 85/1920]

Czytaj też: Przeliczyliśmy się. Wiktoria 1920 tydzień po tygodniu

Cykl przygotowany przez Ośrodek KARTA na zlecenie Biura Programu „Niepodległa” w ramach obchodów setnej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości i odbudowy polskiej państwowości. BPN jest państwową instytucją kultury powołaną do obsługi Programu Wieloletniego Niepodległa na lata 201722.

Dowiedz się więcej: www.niepodlegla.gov.pl

Realizacja zespołu KARTY:

Zbigniew Gluza – koncepcja
Michał Ceglarek – wprowadzenia
Agnieszka Dębska – koordynacja
Dominika Budkus, Michał Ceglarek, Agnieszka Dębska, Jeremi Galdamez, Agnieszka Knyt – zespół
Ewa Kwiecińska – ikonografia
Izabela Kotapska – organizacja, i.kotapska@karta.org.pl

Dowiedz się więcej: www.karta.org.pl

.Ośrodek Karta w Warszawie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną