Może to wstyd z powodu narodowej hańby, a może przejaw nie całkiem czystego sumienia, lecz rzadko pamiętamy, że latem 1920 r. szła na Polskę nie tylko Armia Czerwona, ale też ukryte za jej plecami dwa ośrodki nowej, sowieckiej władzy. Pierwszy, Galicyjski Komitet Rewolucyjny (Galrewkom), utworzyła partia bolszewicka już 8 lipca w odbitym Polakom Kijowie, a jego kierownictwo oddała komisarzowi politycznemu 14. Armii, Ukraińcowi Wołodymyrowi Zatonskiemu.
Drugi, Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (Polrewkom), powołała partia 23 lipca w Smoleńsku; jego kierownictwo objął Polak, z pochodzenia szlachcic, Julian Marchlewski, choć faktycznie sprawował je przewodniczący bolszewickiej Czeki, również Polak i również z pochodzenia szlachcic, Feliks Dzierżyński. Pierwszy komitet proklamował 15 lipca Galicyjską Socjalistyczną Republikę Radziecką, po czym 1 sierpnia przeniósł się do Tarnopola. Drugi komitet wydał 30 lipca w Wilnie „Manifest do polskiego ludu roboczego miast i wsi”, zapowiadający utworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, po czym przeniósł się do Białegostoku. Wkrótce potem ścisłe kierownictwo Polrewkomu – Dzierżyński, Marchlewski i żydowsko-polski weteran socjalizmu Feliks Kon – stanęło u wrót Warszawy w Wyszkowie.
Oba komitety uciekły z polski razem z Armią Czerwoną: Polrewkom – 20 sierpnia, Galrewkom – 15 września. A Stefan Żeromski, podążający śladem Polrewkomu, napisał w reportażu „Na probostwie w Wyszkowie”: „Kto na ziemię ojczystą, chociażby grzeszną i złą, wroga odwiecznego naprowadził, zdeptał ją, stratował, splądrował, spalił, złupił rękoma cudzoziemskiego żołdactwa, ten się wyzuł z ojczyzny. Nie może ona być dla niego już nigdy domem ni miejscem spoczynku.