Każdy ma jakiś swój obraz początków – oparty na tzw. wiedzy potocznej wspartej tym, co pamiętamy z edukacji szkolnej. Dotyczy to również korzeni „królewskiego szczepu piastowego”. Takie wyobrażenia są silnie obciążone specyficznym patriotyzmem, który wymaga, aby nasze początki były lepsze lub co najmniej nie gorsze od tych, którymi chwalą się inni, tj. głównie sąsiedzi. Starszeństwo historyczne, chlubne czyny protoplastów i zdobyte przez nich ziemie są bowiem ważnymi argumentami w teraźniejszych sporach o prestiż i o terytorium.
W takiej grze z przeszłością kluczowe jest pytanie o początki, bo starożytne zakorzenienie się na naszej ziemi (którą aktualnie może władać ktoś inny) jest poręcznym argumentem w dysputach geopolitycznych. Każde skuteczne roszczenie do „ziem odzyskanych” (które dla kogoś stają się „ziemiami utraconymi”) może być początkowo wsparte stosowną siłą, ale w dłuższej perspektywie musi być uzasadnione argumentami historycznymi, które wykażą, dlaczego „nasze” ziemie są „nasze”.
Polanie, których nie było
Nie inaczej jest z dziejami Polski rozumianej potocznie jako demograficzno-kulturowo-geograficzna całość: polski naród, polska kultura/tradycja i polskie ziemie tworzą oczywistą, ponadczasową jedność podlegającą pielęgnacji. Nie ma tu miejsca na wątpliwości, które przecież mogłyby osłabić ducha narodowego. Polacy mają więc być wspólnotą, która istniała niemal „od zawsze”, bo wyłoniła się z mroku pradziejów.
Jej symboliczny początek wyznacza rok 966, któremu obowiązującej mocy prawnej udzieliła uchwała Sejmu RP z 22 lutego 2019 r. Posłowie rozstrzygnęli spory specjalistów, wskazując, że to 14 kwietnia mamy obchodzić Święto Chrztu Polski jako przypomnienie decyzji Mieszka I, który przyjmując chrzest, nadał swojemu państwu i jego mieszkańcom zbiorową tożsamość „polską”.