Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Historia

Korfanty, silna bestia. Zapomniany ojciec niepodległej Polski

Wojciech Korfanty Wojciech Korfanty Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jestem dziwnie przekonany, że w roku stulecia III powstania śląskiego postać Piłsudskiego znowu przyćmi zasługami Korfantego. Taki mamy klimat polityczny i historyczny, sorry.
Okładka książki „Korfanty. Silna bestia”mat. pr. Okładka książki „Korfanty. Silna bestia”

„Ja sam przyznaję się do tego, że wymarzona przeze mnie wolna i niezależna Polska, o którą walczyłem i cierpiałem, przedstawia się inaczej”, pisał Wojciech Korfanty. Dyktator III powstania śląskiego, a przed jego wybuchem Polski Komisarz Plebiscytowy na Górnym Śląsku, wcześniej jeden z politycznych przywódców zwycięskiego powstania wielkopolskiego. Zaliczany do ścisłego grona ojców założycieli II RP, jeden ze znamienitej piątki – obok Romana Dmowskiego, Ignacego Paderewskiego, Józefa Piłsudskiego i Wincentego Witosa. Jeden z tych, którym sanacyjna Polska najbardziej poniewierała: więziła w Twierdzy Brzeskiej, zmusiła do emigracji, a po powrocie, tuż przed samą wojną, zamknęła na Pawiaku, z którego wywlókł się śmiertelnie chory. Być może także zatruty arszenikiem.

Cała pozostała czwórka znalazła świetlane miejsce w narodowej wdzięcznej pamięci. Korfanty pozostaje w kraju postacią najmniej znaną. Oprócz Górnego Śląska, rzecz jasna.

Czytaj też: Nie pięciu, ale sześciu wspaniałych

Korfanty w cieniu Piłsudskiego

Z drugiej strony Polska, szczególnie ta sanacyjna, po zamachu majowym, nie była ojczyzną jego marzeń. Rzeczpospolita, o którą wołał w publikacjach, której domagał się z mównic Reichstagu i pruskiego Landtagu, nie była tą, którą niósł na politycznym sztandarze i hołubił w sercu. Nie była demokratyczna.

Każda z tych pięciu wybitnych osobistości była nietuzinkowa. Każdy z nich miał własną wizję szczęśliwości kraju. Patriotyczne emocje i ambicje nie były łatwe do pogodzenia.

Reklama