W II Rzeczpospolitej obowiązywał bezwzględny zakaz aborcji, „odziedziczony” po surowym prawodawstwie zaborców. Debatę nad zmianą tego stanu rzeczy zapoczątkował pod koniec lat 20. Tadeusz Boy-Żeleński, pisząc serię felietonów „Piekło kobiet”. Wywołana przez niego dyskusja miała wpływ na nieznaczne złagodzenie drakońskich przepisów przez sejm w roku 1932. Na mocy tzw. kodeksu Makarewicza aborcja została wówczas dopuszczona jedynie w przypadku konieczności ratowania życia lub zdrowia kobiety oraz w przypadku, kiedy ciąża była wynikiem gwałtu, kazirodztwa lub pedofilii. Po 1945 r. nastąpił powrót do stanu prawnego sprzed wojny.
Decydujący wpływ na kwestię dopuszczalności aborcji w PRL miały rozwiązania przyjęte w Związku Sowieckim. A tam prawo kobiet do przerywania ciąży – mimo haseł o równości płci – było narzędziem w rękach biurokracji, mającym służyć interesom państwa, nie zaś samych kobiet. Zrazu w 1920 r. Rada Komisarzy Ludowych zalegalizowała przerywanie ciąży z przyczyn medycznych, prawnych i społecznych. Już w 1936 r. Stalin dokonał jednak zwrotu w kierunku polityki reprodukcyjnej, całkowicie zakazując aborcji. Drakońskie prawo obowiązywało w ZSRR przez kolejne dwie dekady.
Zaczęło się w ZSRR
W okresie powojennym w całym bloku wschodnim nadrzędnym celem była odbudowa i odrobienie strat ludnościowych. Interpretowany na stalinowską modłę natywizm nie zważał na dobro kobiet, czego najlepszym dowodem były pokazowe procesy przeciwko osobom dopuszczającym się aborcji na przełomie lat 40. i 50. m.in. na Węgrzech i w Czechosłowacji. Zmiana nadeszła w grudniu 1955 r. wraz ze zniesieniem zakazu przerywania ciąży w ZSRR. Już kilka tygodni później sejmowa komisja pracy i zdrowia podjęła prace nad zmianą obowiązujących w Polsce przepisów.