Rolą i niedolą polskiego chłopa zajęło się ostatnio wiele głośnych i dyskutowanych publikacji książkowych (Leszczyński, Rauszer, Pobłocki, Zalega i inni). Czytamy u nich głównie o manichejskim starciu złej szlachty z uciemiężonym ludem. Teksty te wyczerpująco przedstawiają konflikty i napięcia między szlachtą i włościaństwem. Czy jednak ta dola chłopska była ciężka jedynie i szczególnie u Sarmatów? Bynajmniej, działo się tak również w Prusach Hohenzollernów i gdzie indziej na wschód od Łaby.
Jak ocenia francuski historyk Fernand Braudel: „Wtórne poddaństwo to los, jaki spotkał chłopstwo na wschodzie Europy. Wolne jeszcze w XV w., już w XVI odkryło pogarszanie się swojej doli. (…) Wymagania związane z pańszczyzną stają się nadmierne”. O Europie wtórnego poddaństwa na wschód od Łaby pisano już dawno temu. Przede wszystkim wspomnieć trzeba niemieckiego historyka stosunków agrarnych Georga Friedricha Knappa (1887). Na skutek szybkich zmian ustrojowych, technicznych i cywilizacyjnych dopiero w latach 1800–50 produkcja żywności w Prusach podwoiła się, a klęski masowego głodu ustały.
Relacje ze stosunków folwarcznych we wschodnich Niemczech były podobne jak te z Rzeczpospolitej. Obserwator pruskich włościan Johann Michael von Loën zauważył, że z powodu tyranii panów wyglądem i świadomością niewiele różnią się oni od własnego bydła. Pisarz Johann Jacob Moser oceniał w tym czasie, że chłopi we wschodnich Niemczech żyją jak niewolnicy. O nędzy i ucisku w prowincjach wschodnich Prus i zamożności zachodnich pisał pod koniec XVIII w. Francuz Gabriel de Mirabeau. Pruski ekonomista i statystyk Johann Heinrich Gottlob von Justi stwierdzał w połowie XVIII w., że tamtejszy rolnik z trudem wywiązuje się ze swoich obowiązków i nie ma możliwości nic poprawić w swoim nędznym życiu, bo nie ma na to ani czasu, ani środków.