Wiara w mit nieustannego perfekcjonizmu (z niem. ständige Perfektionismus) odegrała ważną rolę w sukcesie gospodarczym Niemiec. Mit ten, jak każdy, składa się z wielu półprawd, ale dbałość o szczegóły, solidność wykonania oraz długowieczność wyróżniały niemiecką wytwórczość od dawna. Gdzie szukać początków tego fenomenu i co leży u jego podstaw?
Wciąż tyka!
W 1505 r. Peter Henlein z Norymbergii, członek tamtejszego cechu ślusarzy, skonstruował jeden z pierwszych – jeśli nie pierwszy – przenośny zegarek na świecie. Miał on tylko jedną wskazówkę (godzinową), kształt jabłka, ok. 8 cm średnicy i ważył niecałe 300 g. Był na tyle mały, że mieścił się w kieszeni płaszcza lub w sakwie. Wewnątrz okrągłej, finezyjnie zdobionej miedzianej obudowy znajdował się zminiaturyzowany mechanizm sprężynowy. O rzemieślniczym kunszcie Henleina szybko stało się głośno – już w 1511 r. Johannes Cochläus, niemiecki humanista, a zarazem rektor szkoły przy katedrze św. Wawrzyńca w Norymberdze, napisał: „Peter Hele [Henlein], człowiek wciąż młody, wykonuje dzieła, które podziwiają nawet najbardziej uczeni matematycy. Spod jego ręki wychodzą wykonane z żelaza wielokołowe zegary, które [po nakręceniu] wybijają godziny przez 40 godzin”.
Pierwsze zegarki nie były szczególnie dokładne – traktowano je bardziej jako ozdobny gadżet, symbol statusu społecznego oraz świadectwo epoki, w której czas w coraz większym stopniu oznaczał pieniądz. Nic dziwnego, że produkty Henleina stały się obiektem pożądania możnych tego świata. Wykonany przez niego ok. 1530 r. złocony zegarek znalazł się w posiadaniu Filipa Melanchtona, wielkiego teologa oraz prawej ręki Marcina Lutra.
Czasomierz Henleina z 1505 r. przez stulecia uważano za zaginiony, aż niespodziewanie pojawił się na londyńskim targu staroci pod koniec lat 80.