Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Historia

Kwiatek od generała

Operacja „Hiacynt”. Jak to było naprawdę?

Tygodnik „W Służbie Narodu” z 1986 r. o akcji „Hiacynt”. Tygodnik „W Służbie Narodu” z 1986 r. o akcji „Hiacynt”. Kacper M. Krajewski / Forum
Na ekrany wszedł „Hiacynt”, film o akcji służb PRL skierowanych przez gen. Czesława Kiszczaka przeciwko homoseksualistom.
Toaleta publiczna na tyłach kościoła św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży w Warszawie, nazywana Grzybkiem, była popularnym miejscem spotkań homoseksualistów.AN Toaleta publiczna na tyłach kościoła św. Aleksandra na placu Trzech Krzyży w Warszawie, nazywana Grzybkiem, była popularnym miejscem spotkań homoseksualistów.

Rządzący Polską Ludową długo nie przywiązywali dużej wagi do faktu, że niektórzy obywatele są homoseksualistami. Od czasów stalinowskich aż po stan wojenny władza ludowa traktowała ich w niezmienny sposób: dawała żyć pod warunkiem, że nie będą się afiszować ze swymi preferencjami seksualnymi. Aż nagle o świcie 15 listopada 1985 r. Milicja Obywatelska na polecenie ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka rozpoczęła w całym kraju wielką łapankę. Nadano jej wyszukany kryptonim „Hiacynt”, odwołujący się do kwiatu będącego symbolem homoerotycznych relacji oraz imieniem spartańskiego księcia, w którym zakochał się najpiękniejszy z greckich bogów, Apollo. Poetyckość kryptonimu mocno zgrzytała z prozą milicyjnej operacji.

„Milicjanci przyszli do mnie rano. Byłem trochę niewyspany po nocy spędzonej z kochankiem i zawieziono mnie na komisariat” – wspominał Ryszard Kisiel, działacz gejowski w czasach III RP, którego relację na kartach książki „Gejerel. Mniejszości seksualne w PRL-u” zamieścił Krzysztof Tomasik. Choć funkcjonariusze nie mieli nakazu aresztowania, przerażeni obywatele wyciągani nad ranem z łóżek zazwyczaj posłusznie poddawali się ich rozkazom. „Około 8.00 na korytarzach w SUSW [Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych – przyp. aut.] zrobiło się tłoczno. Każdy doprowadzony został przede wszystkim sprawdzony w kartotece kryminalnej. Następnie inspektorzy odbywali z nimi rozmowy” – donosił w drugiej połowie listopada 1985 r. tygodnik „W służbie narodu”, pismo branżowe MSW. W tym samym czasie ruszyły w teren grupy operacyjne, by przez kolejne dni polować na lepiej zakonspirowanych homoseksualistów, których personaliów jeszcze nie odnotowano w kartotekach. Za dnia organizowano zasadzki w miejscach publicznych (parkach, skwerach), gdzie – jak wiedziano – zazwyczaj się spotykali.

Polityka 42.2021 (3334) z dnia 12.10.2021; Historia; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Kwiatek od generała"
Reklama